ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Z góry  » Nie-Skończona Książka

Napisany: 2013-11-20

Nie-Skończona Książka

Wiadomość brzmiała: "Rano opowiadania idą do druku, pozdrawiam Renata". Leszek odetchnął, oparł się na krześle i wpatrywał dłuższą chwilę w monitor komputera.

Rok 2013...

- I kto by pomyślał. Dwadzieścia opowiadań w ciągu roku, wierzyć się nie chce - powiedział do siebie. Było już dobrze po północy, kiedy wyłączył komputer i zaległ wygodnie w łóżku. Tej nocy spał sam. Agata kilka dni temu wyjechała do matki i miała wrócić jutro. Leszek bardzo przeżywał wydanie książki. Ten zbiór opowieści o Kopańcu i okolicach z Górami Izerskimi w tle zajął mu okrągłe 12 miesięcy.
- Zrobię jej niespodziankę - pomyślał.

(fot. Leszek Różański)

Księżyc w pełni zaglądał przez okno sypialni zalewając swym srebrnym blaskiem jej wnętrze. Leszek zasnął. Spał niespokojnie. Śnił o swoich opowieściach. O Joannicie, który przeszywa go mieczem, Begince która usiadła na parapecie pod postacią czarnego kruka, kamiennej głowie, która wykrzywiała usta w potwornym grymasie wypluwając kłęby czarnych much. Śnił o tym, jak uciekał między kamiennymi wałami i nie mógł znaleźć wyjścia, widział szkielety tańczące przy Leopoldsbaude, rzucające za nim swoimi czaszkami niczym kulami do kręgli.
Zerwał się zlany zimnym potem. Słyszał tylko bicie serca. Strużka potu spływała po jego skroni.
- Nie! - krzyknął. - To nie możliwe!

Kontrolka komputera zamigotała na czerwono, uruchamiając twarde dyski i logując system. Po chwili wyświetlił się komunikat: "Nowa wiadomość o treści: »Opowiadanie dwadzieścia jeden, załączono i wysłano pomyślnie«". Kursor komputera migał bezczynnie na monitorze.

Minął tydzień. Poszukiwania nie dały żadnych rezultatów. Pomimo komunikatów w prasie, telewizji i portalach społecznościowych Leszka nie znaleziono. Niektórzy myśleli, że to jakiś głupi kawał i autor na pewno pojawi się niespodziewanie na promocji swojej książki, zaś cała otoczka tajemniczości zniknięcia Leszka, to sprytny chwyt marketingowy, który jeszcze bardziej zachęci do zakupienia publikacji. Tak się jednak nie stało. Poszukiwania dalej nie przyniosły żadnych rezultatów. Choć opowiadania trafiły na półki jeleniogórskich księgarń, to z oficjalnej promocji zrezygnowano do czasu wyjaśnienia całej sprawy.

Wskazówką do poszukiwań Leszka przez policję miało być opowiadanie dwudzieste pierwsze pod tytułem "Podróż do wnętrza". Autor pisze w nim o samym sobie, jakoby miał przenieść się w świat swoich opowiadań. Co ciekawe według umowy, do druku miało trafić tylko dwadzieścia opowiadań. Dwudzieste pierwsze dotarło w ostatniej chwili, feralnej nocy, kiedy Leszek zaginął. Być może to przeoczenie wydawnictwa wynikające z zamętu i natłoku pracy, a być może co innego.

Wszelkie wysiłki rozwikłania zagadki zniknięcia Leszka spełzły na niczym i były wciąż nierozwiązane. Niebawem pojawiły się plotki, że ktoś, widział Leszka włóczącego się po lasach w okolicach Kopańca. Kto konkretnie widział i co mówił, nie udało się ustalić. Nawet policyjne psy się poddały. Książka trafiła do grupy dochodzeniowo-śledczej, Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze.
Komisarz Przypałka analizował wszystkie opowiadania zakreślając ołówkiem niektóre zdania. Na nocnej zmianie jeszcze raz wnikliwie śledził treść książki, szukając jakiegoś tropu prowadzącego do rozwikłania zagadki. Dym z papierosa znikał gdzieś pod kloszem biurowej lampki, a kawa już dawno wystygła. Zegar wybił godzinę drugą nad ranem.

(fot. Leszek Różański)

W oknie pojawił się księżyc. Okrągłą tarczą rozświetlił pomieszczenie gabinetu Przypałki. Kiedy komisarz kończył czytać dwudzieste pierwsze opowiadanie, powieki stawały się coraz cięższe i cięższe. Czuł, że nie może zapanować nad sennością. Strącona słuchawka aparatu telefonicznego zawisła na kablu pozostawiając głuchy, przerywany sygnał.
Rano w komendzie postawiono wszystkich na nogi. Komisarz Przypałka zniknął! Książki Leszka w jeleniogórskich księgarniach opieczętowano i zabezpieczono, a sprawę przejęła Komenda Wojewódzka z Wrocławia.

Kilka razy przesłuchiwano właścicielkę wydawnictwa. W końcu zmęczona po dziesiątkach pytań została zwolniona do domu. Kiedy wróciła - było już późno. Zrobiła sobie mocnego drinka i usiadła wygodnie w fotelu. Zastanawiała się, czy rzeczywiście fatum zawisło nad tymi opowiadaniami.
- Do diabła, przecież żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku! - skarciła się za zabobonne myślenie, lecz jeszcze długo rozmyślała nad całą sprawą. Obok, na stoliku leżała książka. Wzięła ją do ręki i zaczęła wertować kartka po kartce, opowiadanie po opowiadaniu. Trafiła na opowiadanie dwudzieste drugie pod tytułem "Bezsenność w Hirszbergu". Ale zaraz! Jeszcze dzień temu, była tego pewna, książka miała dwadzieścia jeden opowiadań. Obok w kartonie miała kilkanaście egzemplarzy przygotowanych dla swoich znajomych. W każdej z nich były dokładnie dwadzieścia dwa opowiadania.
- Jak to możliwe? Dałabym sobie głowę uciąć, że było ich dwadzieścia jeden. Nie... chyba dwadzieścia! Leszek w ostatniej chwili dosłał w nocy dwudzieste pierwsze! Skąd to dwudzieste drugie!? - powiedziała na głos do siebie.

Do okna zaglądnął księżyc wpuszczając nieśmiało pierwsze, srebrzyste promienie. Wydawczyni usłyszała:
- Dałabyś obciąć swoją głowę? - powiedział głos. Książka upadła głucho na podłogę otwierając się na opowiadaniu dwudziestym trzecim pod tytułem "Ścięcie morderczyni z Gryfowa". Trzy dni później w mediach pojawił się komunikat o tajemniczym zniknięciu Renaty - właścicielki jeleniogórskiego wydawnictwa.

- A ty, który teraz czytasz rozdział? - powiedział głos.

KONIEC (?)

Jarosław Szczyżowski

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: wyposażenie magazynów montaż haków holowniczych safari Kenia sprzątanie Wrocław