Napisany: 2009-04-06
Okres II wojny światowej Kolej Izerska przetrwała w spokoju. Zmniejszył się tylko ruch pasażerski w związku z ograniczeniami wojennymi i ograniczeniem liczby połączeń. Po zakończeniu II wojny światowej linię uruchomiono ponownie dopiero 3 listopada 1946 roku. Wykorzystano oczywiście poniemieckie wagony i lokomotywy. Interesujące, że we wszystkich materiałach do jakich trafiłem, autorzy podawali, iż po 1945 roku pociągi osobowe nie kursowały do stacji Świeradów-Nadleśnictwo, tymczasem kopia rozkładu z 1947 r. pokazuje coś przeciwnego.
Wagony motorowe zostały prawdopodobnie zabrane do ZSRR. W miejsce dotychczas używanych lokomotyw wprowadzono parowozy przystosowane do linii górskich z oznaczeniem Tkt48. W latach późniejszych używano lokomotyw spalinowych typów SM42, SU42 oraz SU45. W składach jeździły różne wagony pasażerskie, a w latach 80. XX w. kursowały wagony wycofywane z głównych tras, czasem nawet I klasy. Linia z roku na rok była coraz mniej rentowna. Brak nowoczesnego taboru, brak inwestycji, a w konsekwencji degradacja torowiska spowodowało, że połączenie przegrywało z konkurencyjnym, szybszym transportem samochodowym. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że PKP doprowadziły do tego na własne życzenie. Pierwsza próba zamknięcia linii miała miejsce już w listopadzie 1950 roku, lecz na wniosek Powiatowej Rady Narodowej we Lwówku Śl. ruch przywrócono.
Ostateczna decyzja o zawieszeniu ruchu pasażerskiego zapadła 30 listopada 1995 roku. Ostatni pociąg osobowy ze Świeradowa-Zdroju odjechał 11 lutego 1996 roku o godz. 17. Przez dwa lata kursowały jeszcze składy towarowe. Po wypadku, w którym wracająca od strony Świeradowa lokomotywa nie mogła wyhamować i wpadła na wagony z węglem, a pociąg ratunkowy wykoleił się na wykolejnicy przy wjeździe na mirską stację - wstrzymano ruch kolejowy na całej linii od Gryfowa Śl.
Stan linii zna każdy mieszkaniec Mirska, Świeradowa-Zdroju i całej okolicy. Trasy kolejowe oraz tereny stacyjne zamieniły się w zagajniki brzozowe w których można nawet znaleźć grzyby, a drzewka są nawet pozyskiwane na opał. Budynki są sprzedane lub wydzierżawione, nie widać też by przedsiębiorstwo PKP w jakikolwiek sposób planowało zagospodarowanie tych zasobów. O linii na trasie do Jindřichovic już wspomniałem - jest rozebrana. W niewiele lepszym stanie jest linia Świeradów [torowisko wokół stacji zostało rozebrane w 2013 r. - przyp. red.]. Szyny są rabowane, stan samych torowisk też jest w opłakanym stanie, np. linia pod wiaduktem drogowym przy stacji w Krobicy podczas roztopów zalewane jest wodą.
Jako ciekawostkę chciałbym przedstawić pozostałość po taborze przedwojennym. Zachował się do tej pory szynobus VT10-31 z 1934 roku. Znajduje się w parowozowni w Skierniewicach, pod pieczą Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. Po zakupie dwóch większych szynobusów przez Isergebirgsbahn, został przekazany dla Kolei Zgorzeleckiej i nieco udoskonalony w 1938 r. Przetrwał wojnę w okolicach Zgorzelca i był na tyle sprytny, że nie dał się wywieźć na wschód. Po 1945 roku jeździł w PKP jako 090001 MsB. Pod koniec lat 50. XX w. jego oznaczenie zostało zmienione na SN51-02. W latach 70. XX w. przestał obsługiwać ruch pasażerski i był używany jako drezyna inspekcyjna. W drugiej połowie lat 80. skreślony ze stanu i przeznaczony do likwidacji. Jego aktualny stan nie jest najlepszy. Pomijając ogólną dewastację pojazd jest uszkodzony, ma zgiętą ramę. Oczekuje na sponsora naprawy. Jest jedynym w kraju zachowanym wagonem motorowym z normalnotorowych kolei lokalnych.
Artykuł ukazał się w Czasopiśmie Społeczności Lokalnej "IZERY" nr 3 i 4 (listopad i grudzień 2008)
Polecamy także tekst Śladem zwiniętych torów
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl