Napisany: 2014-11-12
Nie daję zgody na to, by pazerność jednostek była silniejsza od prawa własności
Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu. Graficzka, malarka, rzeźbiarka w szkle. Pogórzanka izerska z wyboru. Przeniosła się do Wolimierza z dużego miasta, by zająć się uprawą roli i pracować w stworzonej przez siebie Szklanej Kuźni. Swe prace wystawia w regionie i zagranicą. Prowadzi warsztaty twórcze dla różnych grup wiekowych.
W nadchodzących wyborach, 16 listopada 2014 r. podda się głosowaniu. Ubiega się o krzesło w radzie powiatowej powiatu lubańskiego.
Zadaliśmy Magdalenie Kuźniarz kilka pytań.
GI: Po co Pani kandyduje? Wyjaśniając to w swym programie pisze Pani, że będzie reprezentować wszystkich, którzy myślą tak jak Pani. To wielu ludzi?
Magdalena Kuźniarz: Nikt pewnie nie myśli dokładnie tak jak ja, ale znam wielu, którzy bardzo podobnie :-).
Nie pochodzi Pani z Pogórza Izerskiego...
Nie... ale chodzę po Pogórzu :-)
Urodziłam się i wyrosłam we Wrocławiu, a na Pogórze trafiłam ponad 20 lat temu i... zauroczyło mnie. Przez kilka lat przyjeżdżałam co jakiś czas. W 2002, w Walentynki zobaczyłam dom — za tydzień był już mój. Po roku dojeżdżania na weekendy spostrzegłam, że coraz później w nocy w niedzielę stąd wyjeżdżam.
Teraz jeżdżę tą samą trasą, tylko w przeciwnym kierunku. Kiedy np. stęsknię się za kinem, teatrem czy wystawą w muzeum — jadę do Wrocławia.
Dlaczego rada powiatu, a nie np. gminy?
Do Rady Gminy mamy osobę, z naszego okręgu, która sprawdziła się w kończącej się kadencji. A wybieramy jedną. Ponadto powiat obejmuje 3 gminy, z którymi jestem związana—to daje szersze możliwości.
Co chce Pani robić w radzie powiatu?
To, co będzie trzeba. Nie jestem osobą jasnowidzącą w polityce ;-). Zapewne przyjdzie się zmierzyć z różnymi problemami. Chcę, by wszystkie sprawy, które pojawią się na sesji były znane mieszkańcom powiatu, by nic nie działo się bez ich wiedzy i świadomości. Chcę nagłaśniać, zwłaszcza te kontrowersyjne, jakie się pojawią.
A co jest dla Pani priorytetem?
Nie jest tajemnicą, że staram się bronić Ziemi Lubańskiej przez inwestycjami degradującymi środowisko. To jednak nie znaczy, że jestem przeciwna rozwojowi regionu.
Pisze Pani w swoim programie, że chce tworzyć a nie dzielić. Jak chce Pani to robić?
Twórczość mam we krwi. Stworzyłam swoje miejsce na ziemi tu, kiedy masa młodych ludzi, korzystając z otwarcia granic wyemigrowała. Idę pod prąd. Po drodze znajduję i podnoszę to, co inni spisali na straty. W swojej pracy wykorzystuję tzw. odpady. Szklarskie. Przede wszystkim. W każdej sytuacji staram się znaleźć rozwiązanie. Dzielić lubię tylko troski. Z życzliwymi ludźmi. Stają się wtedy znacznie mniejsze.
Osoby piastujące rozmaite funkcje publiczne w Polsce łatwo popadają w niełaskę społeczności.
Każdy, kto cokolwiek robi, spotyka się zarówno z poklaskiem jak i z zarzutami. Ja nie dzielę społeczeństwa. To problemy, które się pojawiają. Ja się staram uświadamiać ludzi co jest dla nich dobre, a co może im zagrażać. Ich życiu, mieniu, marzeniom na przyszłość. Mam wpływ na wartości przekazane ludziom. Nie mam wpływu na to co z tą wiedzą zrobią. Uświadamiać nie znaczy zmuszać.
Startuje Pani z komitetu partyjnego — bez obawy "upartyjnienia"?
Startuję z listy komitetu partyjnego jako niezależna aktywistka popierana przez ten komitet. To znaczy, że ten komitet chciał, bym z nimi poszła do wyborów samorządowych. Dostrzegli, że to co do tej pory robiłam, wpisuje się w ich program wyborczy. Zależało im, bym to z ich listy wystartowała, poparli mnie. Popierali też to co robiłam w sprawie ochrony krajobrazu Pogórza Izerskiego, za co jestem im wdzięczna. Mam nadzieję, że to się nie zmieni.
Chce Pani m. in. tworzyć miejsca pracy, produkty lokalne, lepsze warunki do edukacji i kultury. Czy ma Pani gotowe pomysły, które mogą stać się projektami uchwał rady powiatowej?
Jednym z pomysłów jest promocja produktów regionalnych.
Wie Pani jak wdrożyć swoje pomysły?
Uparcie i skutecznie ;-).
Wybór na przedstawiciela społeczności lokalnej to odpowiedzialność. Jak chce Pani się rozliczyć przed wyborcami z zaufania, którym ją obdarzą?
Wszystko co robię społecznie jest jawne. Chętnie będę przyjmować od ludzi rady, podpowiedzi, sugestie. Dzięki temu nie tylko będę łączyć ludzi, ale zyskam pewność, że naprawdę ich reprezentuję.
Nie lepiej żyć spokojnie z roli, w izerskiej sielance?
Pewnie, że lepiej! Tylko się okazuje, że spokoju nie ma. Nie znasz dnia ani godziny, kiedy listonosz przyniesie ci postanowienie o ograniczeniu praw do nieruchomości. Twojej własnej nieruchomości! Zakupionej od Skarbu Państwa jako ziemia rolna. Ktoś wpada na pomysł, by poszukać uranu i Starostwo wydaje postanowienie, że może sobie szukać. Na twoim podwórku. Sielanka się kończy...
A co złego jest w poszukiwaniu rud polimetalicznych?
Nie daję zgody na to, by pazerność jednostek była silniejsza od prawa własności. Ani na to, by niszczono izerską krainę w imię kasy i pod płaszczykiem tworzenia miejsc pracy w kopalniach. Potencjał tej ziemi jest ogromy. Wykorzystajmy więc go mądrze. Szansę na rozwój Pogórza Izerskiego widzę w rozwoju turystyki. To ona da miejsca pracy. Jest też szansą dla rolników i drobnych przedsiębiorców.
To trudne zmaganie. Podoła Pani?
Do tej pory działając społecznie z innymi mieszkańcami udało mi się zatrzymać planowane inwestycje zagrażające zrównoważonemu rozwojowi Pogórza Izerskiego. Farma 120 metrowych wiatraków na obszarze Natura 2000, kopalnia gnejsów w sąsiedztwie obszarów Natury 2000 i Zamku Czocha. Farma fotowoltaiczna o powierzchni 16 ha, z liniami średniego napięcia, na terenie ostoi ginącego gatunku derkacza, w malowniczej wiosce, która właśnie odebrała nagrodę w konkursie na odnowę wsi dolnośląskiej.
No to chyba już wszelkie zagrożenia Pani oddaliła...
Niestety nie. Już trzeci rok odpieram ataki na moją własną ziemię oraz ziemię innych rolników. Firma z australijskim kapitałem w wysokości 5000 zł (sic!) usiłuje wbrew mojej woli poszukiwać pierwiastków radioaktywnych, a lubańskie Starostwo Powiatowe wydaje decyzje na jej korzyść.
Cztery lata to i krótko, i długo. Pogodzi Pani wypełnianie mandatu radnej z pracą artystyczną?
Skończyłam wzornictwo przemysłowe. To bardzo konkretne studia. Umiem planować i projektować. Zrobię sobie po prostu dobry grafik :-) Będzie czas na szkło i na pracę radnej. Poza tym, mam podzielną uwagę ;-).
Jest Pani absolwentką wrocławskiej ASP. Widzi Pani jakieś zadanie dla siebie-artystki w radzie powiatowej?
Jestem absolwentką Akademii Sztuk Pięknych, co nie oznacza, że bujam w obłokach, bo taki stereotyp artysty pokutuje. Dla siebie w radzie widzę zadania nie mające bezpośredniego związku ze sztuką, a Pogórzem Izerskim.
Ale ma Pani niemały dorobek artystyczny.
Od kilku lat moje prace prezentuje na wystawach w różnych ciekawych miejscach Dolnego Śląska. Obecnie trwa wystawa rozpoczęta podczas Festiwalu Kobiet w Bogatyni oraz wystawa witraży fusingowych w kromnowskiej Artystycznej Galerii Izerskiej — moim ulubionym miejscu prezentowania prac. Przez całe lato moje prace prezentowane były w Ogrodzie Botanicznym we Wrocławiu. Wcześniej, 8 marca — z okazji Dnia Kobiet otworzyłam, wraz z gospodynią galerii swoją największą dotąd wystawę — "Bliżej siebie".
Jeśli zostanie Pani radną, będzie się spotykać z lokalną społecznością?
Spotykam się z lokalną społecznością nieustannie. Nie sądzę, by zostanie radną mogło mi w tym przeszkodzić :-). Będzie raczej więcej powodów do takich spotkań. Jestem zwolennikiem społeczeństwa obywatelskiego. Chciałabym regularnie spotykać się ze swoimi wyborcami na forum, tak by można było dyskutować nad poczynaniami w powiecie.
W takim razie do zobaczenia na pierwszym spotkaniu.
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl