Napisany: 2014-12-14
Jarmark tu, jarmark tam... Wszędzie jarmarki! Ale czy markowe?
W przeciągu mijającego weekendu na samym Pogórzu Izerskim i Górnych Łużycach doliczyłem się kilkunastu jarmarków świątecznych. Dodając te z pozostałej części regionu jeleniogórskiego (umownie niech to będzie obszar dawnego województwa) - ta liczba zapewne wzrośnie do kilkudziesięciu.
Przez cały grudzień na małym lub dużym jarmarku, okazję by skosztować grzańca lub zakupić jakieś świąteczne błyskotki, będzie miał właściwie każdy mieszkaniec regionu. Niemal nie ma miejscowości, gdzie by nie odbył się jakiś jarmark świąteczny. A w wielu miastach zachodniego Śląska są przecież jeszcze jarmarki adwentowe, trwające kilka tygodni.
W czasach kiedy tradycja jahr markt (targu rocznego) się rodziła, odbywał się on w każdym mieście targowym, które na jego organizację posiadało przywilej. Jarmarki były bowiem koniecznością. Wzmożona konsumpcja w trakcie świąt Epifanii nie jest "wynalazkiem" naszych czasów. Targi miejskie to swoiste średniowieczne hipermarkety, gdzie można było kupić dużo, często po dobrej cenie, wprost od producenta.
Współczesne jarmarki świąteczne w Polsce nie mają zbyt długiej tradycji. To raczej import od zachodnich sąsiadów, który na dobre w polskich miastach rozgościł się zaledwie dekadę temu. Jarmarki jednodniowe, organizowane we wsiach, kurortach, dużych hotelach czy placówkach kulturalnych - pojawiają się w Zachodnich Sudetach dopiero od kilku lat. Są jednak takie punkty na jarmarkowej mapie województwa dolnośląskiego, które zdążyły wyrobić sobie pewną renomę. Jako jarmarki lubiane przez wystawców-kupców, wystawców-rzemieślników, klientów i "jarmarkowych turystów".
Jego kilkanaście edycji, nie tylko świątecznych, przysporzyło mu wielu miłośników. Tak, tak - są ludzie, którzy do Kromnowa przyjeżdżają nie tyle w celach handlowych, co dla atmosfery, z sentymentu. Niekoniecznie liczą na duży zarobek, czy niskie ceny ciekawych produktów. Izerski Jarmark zawdzięcza to przede wszystkim autorce - Violetcie Pietrzak, która niezłomnie, czasem wbrew wielu przeciwnościom, z pomocą swej rodziny i przyjaciół, organizuje całkiem spore przedsięwzięcie.
Targ w Artystycznej Galerii Izerskiej tym się różni od wielu innych jarmarków, że jak na nazwę placówki przystało - sprowadza pod swój dach rzemieślników, autentycznych wytwórców z Ziemi Izerskiej, wykładających na stołach owoce swej codziennej pracy.
Oczywiście, że detalicznie nie każda rzecz jest "izerska", "ręcznej roboty" i zasługuje na miano "artystycznej". Ale takie przeważają.
Jest autentyczny. Na jego organizację pieniędzy nie wykłada budżet gminy. Za nim nie stoi wygrywająca jarmarkowe przetargi duża firma z drewnianymi domkami, opłacanymi sowitymi czynszami. Promocji nie robi agencja reklamowa i sztab marketingowców. Izerski Jarmark organizuje skromna osoba, w niebogatej gminie, w przepięknym obiekcie kulturalnym z religijną przeszłością. Tworzą go ludzie, dla których wystawiane przez nich cudeńka i smakołyki nie są li tylko towarem, który trzeba intratnie sprzedać. Są ich pracą codzienną, pasją, żywiołem i celem samym w sobie. Wielu z nich powtarza, że nie przyjechali dla zysku. Przyjeżdżają (również) dla ludzi, niekiedy dla promocji, ale przede wszystkim do miejsca.
Między sobą hołdują najstarszej metodzie handlu wymiennego. Prostej, nieskomplikowanej, nieobwarowanej zezwoleniami, koncesjami, marżami i akcyzami, nieobłożonej podatkami...
Obojętnie, po której stronie lady. Tutaj granice się zacierają. Sama rozmowa z uczestnikami bywa niekiedy cenniejsza niż wszystkie pieniądze i dobra tego świata.
A jeśli w jej trakcie możemy zakupić świąteczny podarek? Kawałek pysznego sera? Miodne niebo w gębie, albo smakowity soczewicowy pasztet? Chyba warto przyjechać?
Osobiście nie lubię świąt Bożego Narodzenia. Nie lubię przedświątecznego zamieszania, zakupów, sklepowego wariactwa. Nie lubię choinek, bombek i całego tego sztafażu. Nie lubię deja vu ze Świętym Mikołajem, który najpierw rozdaje podarki w swe imieniny, a potem poprawia 24 grudnia. Nie przepadam za większością wigilijnych potraw - za samą (przed)świąteczną kolacją też nie. Prezenty przestały mnie cieszyć dawno temu. Już nawet ich dawanie nie sprawia mi takiej frajdy jak dawniej.
Ale lubię przyjeżdżać do Kromnowa na Izerski Jarmark Rzemiosła i Sztuk Wszelakich.
Tagi: · Artystyczna Galeria Izerska
Linki: · Zakupy w galerii - nowa izerska tradycja · Świąteczne zakupy w Galerii · Artystyczna Galeria Izerska
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl