Napisany: 2015-02-08
Ryszard Literacki pokazał brzydotę Cieplic. A może ich piękno?
W czwartkowy wieczór 5 lutego 2015 roku w gościnnych progach Muzeum Przyrodniczego w Cieplicach (Jeleniej Górze) odbył się wernisaż wystawy fotografii Ryszarda Literackiego. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, lecz ze względu na tytuł: Moje inne Cieplice, ciekawość przywiodła kilkadziesiąt osób. Jak się okazało, nie było powodów do rozczarowania. Była okazja aby obejrzeć wiele znanych obiektów, a jednak na co dzień niezauważanych.
Ryszard Literacki przygotował ponad 30 fotografii przedstawiających, według niego, brzydotę obiektów i konkretnych miejsc w Cieplicach. Chciał w ten sposób pokazać, że warto by zmienić ich wygląd. Czyż to nie słuszne podejście? Niestety nie zawsze to takie oczywiste. Bo jak można zmienić wygląd spalonego budynku przy ul. Cieplickiej, skoro nie można dotrzeć do jego właściciela?
Na fotografiach autor uwiecznił obiekty, którym wystarczyłoby tylko trochę farby lub tynku, już ich postrzeganie odmieniłoby się diametralnie. Niestety ich właścicielom albo brakuje na to stosownych funduszów, albo im nie zależy...
Jednak nie wszystkie zdjęcia R. Literackiego ukazują szpetotę. Nie wiem czy świadomie pokazał obok siebie piękno i brzydotę, czy też nastawiając obiektyw na ukazanie liszajów ściennych nie zwracał uwagi na ładne. Np. na zdjęciu ulicy Wojewódzkiej widać kilkudziesieciometrową lukę w asfaltowej nawierzchni. Zapomniana część ulicy jest brukowana. Możemy się przekonać jak porządnie i gustownie układano kamienną nawierzchnię. Również na zdjęciach przedstawiających metalowe kładki widać jak kiedyś łączono poszczególne elementy. Widoczne łebki nitów tworzą fantastyczne wzory wijących się sznurków w ogarniającym je morzu rdzy. Dzisiaj już nie stosuje się nitów.
Niekiedy podobne efekty tworzą się nieoczekiwanie. Kilka zdjęć przedstawia fasady, z których odpadł tynk. Ponieważ jednak wcześniej swoich sił próbowali na nich graficiarze, odsłonięte czerwone cegły mieszają się z namalowanymi sprayem obrazami. Tworzą niesamowite kolorowe kształty. Piękno w czystej postaci!
Czasami podczas fotografowania każdemu fotografowi zdarza się ująć coś niezamierzonego, wynikającego z chwili. I na cieplickiej wystawie mamy takie zdjęcie. Przedstawia plac targowy, a na nim wspaniale utrzymany zabytek rodzimej motoryzacji - nieśmiertelny mały fiacik. Kolejnym przykładem ukrytego piękna jest zdjęcie przedstawiające dom przy ulicy Langego. Na pierwszy rzut oka widzimy brud i braki w tynku. Wystarczy jednak odejść o krok i z większej odległości rzuca się w oczy jego wspaniała architektura. Kształt dachu, elewacja, częściowe odeskowanie ścian. Prawdziwe cacko. Na bocznej ścianie wisienka na torcie - tarcza słoneczna, z której rozchodzące się na wszystkie strony promienie dają uczucie ciepła. Tego wspaniałego widoku nie mąci nawet umocowany talerz telewizji satelitarnej.
Na zakończenie wspomnę o jeszcze dwóch zdjęciach. Jedno przedstawia brzydotę promenady na tle budynku Muzeum Przyrodniczego. Ale piękno odnowionego gmachu, który przytłacza wszystko co znajduje się poniżej powoduje, że tak naprawdę nawet nie zauważamy pokazanej przez autora szpetoty. Także pokazana na pierwszym planie zardzewiała kładka na Kamiennej nie przykuwa wzroku bardziej, niż stare domy na drugim planie. Najbardziej rzucają się w oczy wystające z nich wysokie kominy. Aż się prosi, by gniazda uwiły na nich bociany.
Każdy powinien sam dostrzec ukryte w brzydocie piękno wystawy Moje inne Cieplice.
Tagi: · wystawa fotograficzna
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl