Napisany: 2016-08-24
Utrwalanie lokalnej pamięci w globalnych ramach współczesności
– To ostatni moment żeby uchwycić powojenną historię Stankowic
Zaczęło się od entuzjastycznego spotkania w świetlicy wiejskiej kilka miesięcy temu. Ktoś podjął temat ogólnopolskich archiwów społecznych, oddolnych działań dokumentujących lokalną historię. Stankowiczan poniosło. Pozytywnie. Kilka osób podjęło się przeprowadzać wywiady z najstarszymi mieszkańcami Stankowic. Po szkoleniu ze sposobów prowadzenia wywiadów biograficznych – ruszyli w teren.
Na początku ze wspomnień pionierów wyłuskiwali opowieści o tej wielkiej historii: II wojnie św., przesiedleniach, stalinizmie, komunistycznych uciążliwościach życia codziennego i transformacji '89 w jej lokalnym, stankowickim wymiarze. Chcieli dotknąć wielkiej historii, o której się czyta w podręcznikach przez konkretne sytuacje i ludzi, którzy je przeżyli. Prędko się okazało, że interesujące są nie tylko wydarzenia sprzed dziesięcioleci, ale też sposoby radzenia sobie z ich skutkami. Z wywiadu na wywiad, coraz głębiej wchodzili w powojenną historię wsi. Zdumiewał wigor starszych stankowiczan, ich pracowitość, pogoda ducha, towarzyska natura i doskonała pamięć.
Znakomita część powojennych mieszkańców Stankowic to repatrianci* zza Buga. Wielu z miasteczka Barysz (dziś wieś) w powiecie buczackim oraz ze wsi Plebanówka, w powiecie trembowlańskim – obie miejscowości w byłym województwie tarnopolskim. Większość rozmówców przyjechała do Stankowic jako dzieci. Ich rodzice z oczywistych powodów nie mogą już nic przekazać bezpośrednio.
Mieszkańcy Plebanówki dotarli na Górne Łużyce już latem 1945 r. Ci z Barysza na – Wszystkich Świętych tego samego roku. W ich pamięci zapisały się żywo zabawy z niemieckimi rówieśnikami, którzy do lata następnego roku dzielili Rengersdorf/Rzekę**. Może dlatego starzy stankowiczanie wspominając niemieckie rodziny znad Kwisy, mówią "nasi Niemcy". Pamiętają imiona, czasem przechowują zdjęcia. Dziecięca znajomość sprzed 70 laty przetrwała w jednym przypadku do dziś. Juergen Dobrzykowski, którego dziadek przyjechał z Jugosławii budować zaporę w Złotnikach, tu się ożenił. Przyjeżdża na wakacje do Stankowic co roku i zatrzymuje się u rodziny, z którą dzielił dach nad głową jako mały chłopiec.
Dzięki rozmowom stankowiccy ochotnicy-wywiadowcy wiedzą, gdzie we wsi po wojnie pieczono chleb, gdzie pracował rzeźnik i kowal, a kto był pierwszym powojennym nauczycielem w miejscowej szkółce.
W wywiadach przewijały się wątki potańcówek jakie urządzano w latach 40. i 50. minionego wieku w Stankowicach. Złaknionym rozrywek ocalałym z wojennej pożogi nie trzeba było wiele. Wystarczyła większa sień i harmonia – wnet pojawiały się tańce i śpiewy. Był też bębniarz, czasem skrzypek i trębacz. Na tańce schodziła się cała wieś.
– Z samej góry szli! Wszystko: małżeństwa, starzy, młodzi – wspominała Irena Tarka. Na zabawy czekano niecierpliwie.
– Czekało się na niedzielę. Będą grać! Tydzień był długi – oj, kiedy będzie ta niedziela? Będzie zabawa... A teraz ni stąd, ni zowąd już sobota, już niedziela, a zabawy nie ma – z nutą nostalgii dodał Józef Rozembajger.
Pamiątkowe zdjęcie szkolne dzieci ze Stankowic (rewers i awers); kierownikiem szkoły był p. Jawornik (arch. Władysława Śliwińskiego)
Wspominano również pikniki nad Zbiornikiem Leśniańskim:
– (…) po obiedzie my wszyscy z wózkami, z dziećmi, wszyscy szli my bezwarunkowo nad jezioro. Chłopy brali sobie jakieś piweczko, a my jakieś słodycze, każda coś tam upiekła. My sobie taki piknik nad jeziorem robili. Siedzieli, gościli my się razem i mieliśmy czas! Ludzie się spotykali! – tęskniła za młodością Maria Gruba.
Ze Zbiornikiem Leśniańskim i leżącym nad nim zamkiem "Czocha" łączą Stankowice wielowiekowe relacje. W opowieściach stankowickich seniorów również nie zabrakło o nim opowieści. Kilku mieszkańców pracowało w zamku, od kiedy otwarto w nim letniskowy ośrodek wojskowy. Wspomniana Maria Gruba najpierw prowadziła bibliotekę, a potem pracowała w kawiarni.
– W bibliotece pracowałam prawie 7 lat. Miałam 4 godziny zajęć z dziećmi. Wczasowicze jechali na wycieczkę, a ja miałam z nimi różne [zabawy]: klocki, przeźrocza, konkursy, spacery... Książek miałam niedużo, 6 tysięcy... – przedstawiała kulisy spędzania urlopów w minionym ustroju pani Maria.
Dom w Stankowicach zalewany przez wody Kwisy piętrzone przez tamę Zbiornika Złotnickiego (arch. red.)
Rozmowy z jedenastoma osobami – przepisane i zredagowane – staną się podstawą małej publikacji, która trafi do każdego domu w Stankowicach. Poza tym będzie dostępna w lokalnych bibliotekach, siedzibie stowarzyszenia "Razem Możemy Więcej" i w muzeum wiejskim, które ma powstać w remizie w Stankowicach. Promocja wydawnicza stankowickich wspomnień już na przełomie września i października 2016 r.
Za to już 11 września br., w ramach projektu "Stankowice. Miejsce, ludzie, historia", odbędzie się spotkanie poświęcone niemieckiej, przedwojennej przeszłości wsi i poniemieckim zabytkom. Spotkanie poprowadzi Andrzej Wilk – historyk sztuki i przewodnik.
Projekt "Stankowice. Miejsce, ludzie, historia" został dofinansowany przez Muzeum Historii Polski w ramach konkursu "Patriotyzm jutra". Wsparcia udzielili również lokalni sponsorzy: "Dobry Dom" Moritza Reicherta ze Stankowic, P.U. "Tomkop" Tomasza Śliwińskiego ze Stankowic, stadnina "Izery" ze Stankowic, "Gościniec u Buckich" ze Stankowic, tartak w Grabiszycach, przedszkole "Tęczowa Dolina" z Leśnej, "Plaża Czocha" i P.H. "Sawczak".
__________________
*) Repatriant: «osoba powracająca do kraju po długim pobycie na obczyźnie» – Słownik Języka Polskiego PWN.
Używanie wobec obywateli Rzeczpospolitej Polskiej przesiedlonych ze wschodnich województw, zajętych podczas II w. ś. przez Związek Radziecki, określenia «repatrianci» było ze strony komunistycznej władzy podłością. Propagandowe kłamstwo miało im wmówić, że Górne Łużyce, Śląsk, Pomorze Zachodnie i Prusy Wschodnie to ich ojczyzna, a ziemie z dziada-pradziada przez nich zamieszkiwane na Wschodzie – były obczyzną. [red.]
**) Niemiecka nazwa Stankowic obowiązująca do maja 1945 r. oraz pierwsza polska nazwa wsi, przed urzędowym ustanowieniem przez Ministerstwo Ziem Odzyskanych nazwy "Stankowice". [red.]
Tagi: · II wojna światowa · wydarzenia kulturalne
Linki: · Wio koniku, a jak się postarasz... · Złotniki Lubańskie (Goldentraum)
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl