Napisany: 2010-07-08
Urokliwej doliny w której leży Piekło nie wyrzeźbił płynący przez nią Pekelský potok. To Lucyfer wściekły na niebo pozostawił po sobie kolejny ślad na ziemi...
Mało kto wie, że dolina, w której leży osada Peklo, nie wyglądała kiedyś tak jak dzisiaj. Dawno temu na szczycie pobliskiego Pekelskiego vrchu, raz do roku, spotykali się wszyscy święci z Lucyferem, by kłócić się o dusze ludzi. Pewnego razu założył się św. Marcin o duszę miejscowego gospodarza Jíra, który był tak bogobojny, że nawet nigdy nie zaklął. Lucyfer szybko powołał wszystkie czarty i nakazał im, by na wszelkie sposoby szkodziły gospodarzowi. Było to we wrześniu, gdy na polach zbierano ziemniaki, które tego roku bogato obrodziły. W szarówce wieczora, gdy dzień łączył się z nocą, wpadły diabły na pole Jíra, rzuciły złe uroki, poniszczyły zbiory i smrodliwym oddechem spaliły pole ziemniaków.
Rano wstał Jíra, załamał ręce nad swym losem, ale powiedział tylko: "Bóg dał, Bóg wziął - cóż zrobić? Mam jeszcze krówkę, kozę i kury - one mnie do wiosny wyżywią". Lucyfer mocno się zezłościł na te słowa, zatrząsł się i zaczął tupać nogami. Natychmiast wezwał czarty i rozkazał im zniszczyć zaporę na stawie rybnym powyżej gospodarstwa Jíry. Wielka woda zabrała pobożnemu gospodarzowi ogrodzenie, chlew i kurnik. Jednak nawet to nieszczęście nie spowodowało złości Jíry i znów nie zaklął, powodując tym samym kolejne fale gniewu Lucyfera, który wnet rozpętał potężną burzę. Pioruny biły w dach, grad rozbił okna, a wiatr zniszczył chałupę. Przeniósł się gospodarz bez słowa do małej, opuszczonej chatki pasterskiej i nie pozostało mu nic innego, jak pracować jako robotnik najemny. Ani słowem jednak nie poskarżył się na swój los i pokornie przyjmował wolę Bożą.
Lucyfer był na skraju wytrzymałości, gdy przybiegł do niego stary czart, najstarszy, jakiego piekło znało: "Wasza piekielna wysokość, wielkie nieszczęścia na niego nie działają, ale małe pokusy i złośliwości doprowadzą go w końcu do rozpaczy". Lucyfer zamyślił się i przyznał rację staremu diabłu.
Schował Jírowi jeden z butów, do drugiego nalał wody, do kawy zbożowej nasypał soli zamiast cukru, znad drzwi chałupki zdjął podkowę, która szczęście miała przynieść domowi, a wieczorem, gdy Jíra wracał z pola zziębnięty i zmęczony, ukradł mu pajdę chleba posmarowaną smalcem i sam go na skraju lasu pożarł. A Jíra? Jedynie przeżegnał się pobożnie i powiedział: "Niech ten chleb na zdrowie złodziejowi pójdzie, widocznie był bardziej głodny niż ja".
W tym momencie zatrzęsła się ziemia, niebo pociemniało i powietrze przeszył potężny błysk. Z głębi ziemi dał się słyszeć głośny śmiech i głos: "Usmolony głupcze, daremne twoje trudy, piekło się dla Ciebie zamyka. Musisz zostać na ziemi i dopóki swej winy nie odpracujesz u ludzi, nie śmiej wracać do piekła". Zrozumiał Lucyfer, że przegrał zakład ze św. Marcinem. Jíra żył sobie dalej spokojnie i uczciwie pracował. A diabeł? Musiał odpokutować swoją winę i przegrany zakład. Na koniec ze złości wziął jeszcze ukradzioną kiedyś Jírowi podkowę, poleciał na Pekelski vrch i cisnął ją w dół, tworząc dolinę w kształcie podkowy, którą możemy podziwiać do dzisiaj.
Tagi: · legendy · atrakcje turystyczne · punkt widokowy
Linki: · Peklo (Piekło) · Lázně Libverda (Bad Liebwerda) · Hejnice (Haindorf)
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl