ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Z góry  » Korona Gór Polski w rekordowym tempie

Napisany: 2010-09-10

Korona Gór Polski w rekordowym tempie

Większość z nas marzy o dalekich podróżach, ekstremalnych wyzwaniach, zmierzeniu się z dziką przyrodą, kapryśną pogodą, własnymi słabościami i wyznaczaniu nowych szlaków

Widok ze szlaku na Mogielicę (fot. Rafał Kobyłecki)

Marzenia te realizujemy na różne sposoby, ale zawsze znajdujemy ludzi, których podziwiamy za ich osiągnięcia w swoich dziedzinach. Dla nas takimi osobami są bez wątpienia polscy himalaiści, którzy od lat 70 XX wieku zdobywają kolejne najwyższe szczyty zaliczane do Korony Himalajów i Korony Ziemi, często dokonując pierwszych wejść, wytyczając nowe drogi.
Któregoś zimowego poranka rozmawiając o dokonaniach naszych rodaków wpadł nam do głowy, jak się wtedy wydawało, wielce oryginalny pomysł - Korony Gór Polski. Póki co uznaliśmy, że zdobywanie ośmiotysięczników może być odrobinę wygórowanym celem, a zdobycie takiej Korony w Polsce może okazać się równie satysfakcjonującym wyzwaniem i wspaniałą przygodą. Przygodą osiągalną dla każdego, zarówno pod względem kondycyjnym i finansowym. Tak zaczęły się nasze poszukiwania informacji na temat Korony w Internecie. Ku naszemu zaskoczeniu odkryliśmy, że podobne pomysły zostały już wcześniej zrealizowane, ba! ktoś nawet ustanowił rekord. Nie pozostało nam nic innego jak męska decyzja - Bijemy Rekord!
I tak nasza czwórka, Kasia Fischbach-Kobyłecka, Rafał Kobyłecki, Julian Battelli, Łukasz Lasocki, rozpoczęła przygotowania do ataku wieloszczytowego.

Po kilku miesiącach pełni entuzjazmu i wyposażeni w niezbędne informacje, 21 sierpnia 2010 r. ruszyliśmy w drogę. Na osiągniecie celu daliśmy sobie mniej niż 6 dób 6 godzin i 6 minut (tyle wynosił dotychczasowy nieoficjalny rekord). Trasę wyznaczyliśmy od Gór Świętokrzyskich przez Bieszczady, Beskidy, Pieniny, Gorce, Tatry aż po Sudety. Musieliśmy zdobyć 28 szczytów zaliczanych do Korony, na zdecydowaną większość gór wchodziliśmy po raz pierwszy w życiu.

Na Orlicy (fot. Rafał Kobyłecki)

Szczyty zdobywaliśmy w dzień i w nocy, w słońcu i w deszczu, choć ten nas oszczędził do ostatniej nocy. Niektóre góry były dla nas łaskawe, dobrze oznakowane szlaki prowadziły na wierzchołki. Inne "pokazały pazur" i mieliśmy z nimi mniejsze bądź większe problemy. Po części wynikały one z niedostatecznego oznakowania szlaku (np. Orlica w Górach Orlickich) czy braku punktu informacyjnego na wierzchołku (np. Czupel w Beskidzie Małym). Rekord biliśmy również nocą, nie zważając na niewyspanie, które dawało się nam we znaki. Na Kowadło w Górach Złotych i Rudawiec w Górach Bialskich wchodziliśmy po około 30 godzinach bez snu. Egipskie ciemności rozświetlaliśmy naszymi czołówkami szukając w ich blasku kolejnych oznaczeń szlaku na drzewach. W drodze na oba szczyty zmęczeni gubiliśmy szlaki, błądziliśmy po lesie przedzierając się przez jego gęstwinę, wracając niejednokrotnie do punktu wyjścia. Za kolejnymi podejściami udawało się zdobyć szczyty przybliżające nas do rekordu.
W czasie wyprawy miewaliśmy krótkie chwile zwątpienia, czy uda się pobić rekord. Dzień czwarty był dla nas najcięższy, mieliśmy obsuwę 4 gór w stosunku do założonego planu. Mijał kolejny dzień, a my mieliśmy dopiero 12 zdobytych wierzchołków. Nadzieja powróciła szybko kiedy pokrzepiliśmy się myślą o tym, że zbliżamy się do Sudetów gdzie odległości do przebycia między szczytami są dużo mniejsze niż w Beskidach, Tatrach czy Gorcach. Jednak nadal 6 dób 6 godzin i 6 minut pozostawało liczbą magiczną.

Wysoka Kopa przywitała zdobywców deszczem. Wszak to Góry Izerskie ;) (fot. Rafał Kobyłecki)

Czas mijał szybko, stopa za stopą, góra za górą nadrabialiśmy zaległości. Do Korony zostały nam tylko 3 szczyty, czas mieliśmy dobry, a rekord wydawał się realny do pobicia. Pogoda przestała nas rozpieszczać, w strugach deszczu i w środku nocy szukaliśmy wyjścia na Skopiec, niestety bezskutecznie. Nie chcąc marnować czasu podjęliśmy decyzję o zdobyciu Wysokiej Kopy w Górach Izerskich, na Skopiec chcieliśmy wrócić rano. Zgodnie z informacjami jakie uzyskaliśmy od portalu Góry Izerskie dojechaliśmy samochodem do Rozdroża Izerskiego skąd wyszliśmy na szlak. Gdyby nie trafne wskazówki, w środku nocy, zmęczeni pewnie przejechalibyśmy to miejsce i stracili cenne minuty, a kto wie czy nie godziny. Zdeterminowani, jak nigdy wcześniej w czasie wyprawy zarzuciliśmy peleryny, włączyliśmy czołówki i o godzinie 4 nad ranem ruszyliśmy szlakiem ku szczytowi. Nie straszna nam była ulewa czy błoto. Szczęśliwi, tym razem bez błądzenia, dotarliśmy na szczyt, gdzie zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i pędziliśmy co sił w nogach do samochodu. Wróciliśmy pod Skopiec. Tym razem, kiedy było już jasno, podążając za wskazówkami miejscowych bez problemu trafiliśmy na szczyt.

Po naszym nocnym błądzeniu wiedzieliśmy, że nie pobijemy rekordu o kilka godzin, na co mieliśmy nadzieję jeszcze poprzedniego wieczora. Cały czas wierzyliśmy, że jest on w naszym zasięgu. Ostatnim szczytem była Śnieżka w Karkonoszach. Kilka minut po godzinie 9 minęliśmy bramę Karkonoskiego Parku Narodowego i całą energię jaka w nas została spożytkowaliśmy na bieg ku szczytowi w gęstej mgle, przy porywistym wietrze osiągającym momentami prędkość 150 km/h.
Stało się!!! Szczyt osiągnięty, zegarki wskazywały godzinę 11:10. Oznaczało to tylko jedno: Nowy Rekord - 6 dób 5 godzin i 49 minut - należy do nas !!!

Królowa Śniegu oddała Koronę Gór Polskich nowym rekordzistom (fot. Rafał Kobyłecki)

Z naszego osiągnięcia jesteśmy dumni. Nie chodzi nam wcale o Rekord, ale bardziej o samo zdobycie Korony Gór Polski, przeżycie wspaniałej przygody, odkrycie nowych pięknych zakątków Polski i pokonanie własnych słabości. Przed wyjazdem podjęliśmy liczne próby zainteresowania naszą wyprawą mediów i zdobycia sponsorów. Okazały się one owocne. Mamy nadzieję, że dzięki współpracy z nimi udało się zwrócić uwagę innych, że także w najbliższym otoczeniu można przeżyć niezapomnianą przygodę, wystarczy dobrze to zaplanować.

Zachęcamy wszystkich do realizacji marzeń, zwłaszcza tych związanych z aktywnym wypoczynkiem!

Z górskim pozdrowieniem!
Kasia i Rafał Kobyłeccy

Oficjalna strona wyprawy www.kgp.timclimbing.pl

Tarnica
Lackowa
Rysy
Skrzyczne
Ślęża
Szczeliniec
Waligóra
Wielka Sowa
Na Wysoką Kopę
Na Śnieżkę
Ze Śnieżki
Ze Śnieżki

Linki: · Masyw Zielonej Kopy · www.kgp.timclimbing.pl

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: wyposażenie magazynów safari Kenia montaż haków holowniczych sprzątanie Wrocław