Napisany: 2010-10-06
Urzeczony Śląskiem w wydanej w 1928 r. "Schlesische Volkskunde" ("Etnografia Śląska") W.-E. Peuckert pisał:
Mam opowiedzieć o Ślązakach i o śląskim ludzie, a sam przecież jestem Ślązakiem. Urodzonym w tym kraju, z nim związanym, zrośniętym z jego społecznością. Być może z tego powodu moje opowiadanie będzie fałszywe; nie będę potrafił widzieć tam, gdzie widzenie jest potrzebne, być może jednak w niektórych punktach będę umiał dostrzec więcej niż ktoś obcy... Nie wiem czy istnieje ktoś taki jak "Ślązak". Kiedy spoglądam wstecz i przypominam sobie ludzi, których w tym kraju spotkałem – nie potrafię w ogóle sprowadzić ich do wspólnego mianownika. W okolicach Grodźca, skąd pochodziła moja babcia, mieszkają ludzie o łagodnym i pogodnym usposobieniu: nie mówią niczego niepotrzebnie; ich święta i uroczystości przebiegają spokojnie. Nigdy też nie zatracają się całkowicie w bólu i smutku. Natomiast w moich ojczystych Okmianach, które leżą w połowie drogi między Bolesławcem a Chojnowem, ludzie są mrukliwymi mułami roboczymi, które nikogo nie skrzywdzą, ale też nikomu niczego dobrego nie życzą.
Ci z okolic Lubina często okazują hałaśliwą wesołość, obywa się jednak jeszcze bez nadmiernej gwałtowności. Ta z kolei cechuje na przykład rozrywki młodego społeczeństwa zamieszkującego wrocławskie przedmieścia, takie jak Brigittental lub Szczepin, gdzie przeradza się ona nawet w brutalność.
Podobnie jest też na Górnym Śląsku: ujawnia się tam agresywność, która sprawia, że ludzie są jednocześnie zmienni i rozdwojeni, dobroduszni i grubiańscy, weseli i podli.
Być może ta dwoistość jest w ogóle charakterystyczną cechą Ślązaka, ewangeliccy Ślązacy zarzucają to katolickim, a ci z kolei to samo ewangelickim... "Jestem jakby podwójny, możesz mi wierzyć" – przyznaje Gerhart Hauptmann, trafiając tym samym w sedno istoty i losu śląskiego człowieka. – "Każdy Ślązak jest podwójny..." [Hoffbauer, s.127-129]
Postać W.-E. Peuckerta tak charakteryzował Gerhart Pohl:
Na zewnątrz kawał belfra (powiedziałbym to o nim nawet bez bliższej znajomości), lecz o wiele mądrzejszy od większości z nich – kawał śląskiego huncwota silnie zakorzenionego w ojczystej ziemi, otoczonego zapachem legend, bajek i powiastek. Patrząc na niego można było doprawdy uwierzyć w pojawienie się nowego, przebiegłego wcielenia karkonoskiego Ducha Gór. A potem z pewnością przyszedłby mi do głowy Carl Hauptmann, który też takim był – z głębokim spojrzeniem dla Unio mystica, tylko poważniejszy i smutniejszy niż trzydziestoletni wówczas Will-Erich Peuckert. [Hoffbauer, s. 133]
Ten "kawał śląskiego huncwota" w 1928 r. obronił na Uniwersytecie Wrocławskim dysertacją doktorską zatytułowaną "Die Entwicklung Abrahams von Franckenberg bis zum Jahre 1641" ("Rozwój idei Abrahama von Franckenberg do roku 1641"), będącą szczegółową analizą zagadnień mistyki śląskiej. Abraham von Franckenberg był zwolennikiem myśli Jakuba Böhme, najwybitniejszego śląskiego mistyka doby renesansu, a także biografem oraz wydawcą jego pism.
Jeszcze w 1929 r. W.-E. Peuckert wydał obszerne studium zatytułowane "Walen und Wenediger" ("Walonowie i Wenecjanie") poświęcone walońskim poszukiwaczom skarbów, minerałów i kamieni szlachetnych, postaci Antoniego de Medici i wrocławskiej księdze walońskiej z 1456 r., rozwinięte i uzupełnione w kolejnym wydaniu z 1938 r. Analiza tekstu wrocławskiej księgi walońskiej pozwoliła na odtworzenie niektórych ze średniowiecznych tajemnic Gór Izerskich i Karkonoszy. Szczególnie interesujące są przypomniane przez W.-E. Peuckerta fragmenty dotyczące okolic Szklarskiej Poręby:
"Tak więc zapytaj w Jeleniej Górze o wieś, która się nazywa Piechowice, potem będzie Kopaniec. Idź dalej Drogą Górną, następnie w kierunku na Czarną Górę, dalej poprzez hutę szkła, tak dojdziesz do Białej Wody lub Białego Potoku, tutaj znajdziesz złota do wypłukania i ametystów ile tylko zapragniesz."
Opis ten znajduje potwierdzenie w topografii terenu i prowadzi przez tereny związane z występowaniem minerałów i hutnictwem szkła. W piechowickiej Cichej Dolinie znajdowała się najstarsza znana w Karkonoszach huta szkła, a okolice wsi poddane były eksploracji bogactw mineralnych. Kopaniec był do końca XVIII w. jednym z ważniejszych miejsc związanych z wydobyciem złota i kamieni szlachetnych w Górach Izerskich [Różański, s. 7, Waniek, s. 13-15]. Następnie droga prowadziła na Czarną Górę, przez którą można dojść do wzniesienia o nazwie Hutnicza Górka znajdującego się ponad stacją kolejową w Szklarskiej Porębie Górnej. Można tutaj było znaleźć resztki szkła pochodzące z huty datowanej na około 1450 r. [Rohkam, s. 20]. Tak przebiegała jedna z dawnych dróg łącząca Piechowice ze Szklarską Porębą będąca zaznaczona jeszcze około 1750 r. na pruskiej mapie sztabu generalnego. [Tichy, s. 73]. Na południowym stoku Hutniczej Górki płynie potok Bieleń, zwany też Białym Potokiem, często wzmiankowany jako jedno z miejsc Gór Izerskich, które obfituje w złoto i ametysty.
Następnie droga prowadziła przez Białą Dolinę, koło Czerwonych Skałek do grupy skalnej zwanej dziś Spławna nad rzeką Kamienną:
"Jeśli już tutaj na to miejsce przybędziesz, idź dużą drogą, następnie idź małą drogą, która prowadzi do Czarnej Góry. Tak dojdziesz do Białego Potoku. Jeśli pójdziesz trochę dalej, znajdziesz górę, którą przejdź, tutaj będziesz widział kamienny krzyż [...] zostaw to po prawej ręce na odległość strzału z kuszy, a dojdziesz do łąki i znajdziesz dla siebie dużo bogactw... Tak dojdziesz do jednego dużego kamienia, gdzie jest wykutych dużo form i znaków: mężczyzna, ręka." [ W.-E. Peuckert II,s. 230].
Tagi: · legendy · laboranci · Waloński Kamień
Linki: · Biała Dolina · Laboranci w Górach Izerskich (cz.1) · Walończycy - poszukiwacze skarbów Gór Izerskich
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl