Napisany: 2010-10-13
Hasło "Wolimierz" najwyraźniej poszło w świat, bo już rok później do izerskiej wioski zjechało się ekologiczne towarzystwo z wszystkich kontynentów. Organizacja Global Ecovillage Network – GEN postanowiła, że dla ułatwienia kontaktów jej członków – ekologicznych społeczności całego świata, zwłaszcza tych z Europy Wschodniej – najłatwiej będzie spotkać się pośrodku Europy. Czyli w Wolimierzu. Festiwal przetykany był dyskusjami o ekologicznej przyszłości ziemi, alternatywnych źródłach energii i szalonymi happeningami. Obradujący raz po raz puszczali się w taniec w rytm bębnów Witka Golca i zespołu Papadrum. Na Stacji pojawił się sam burmistrz Leśnej, zdziwiony, że "ekologiczne wioski i ekologiczne myślenie są tak popularne". Po festiwalu dotarła wiadomość od szefowej oddziału GEN-Europa, Agnieszki Komoch: "Stwierdziłam, że drugiego Wolimierza nie będzie (i nie może być) a to co jest po Wolimierzu jest tylko przeciętne. Moja rola spełniła się w Wolimierzu, reszta to tylko posmak."
Ale działania wolimierskie wykraczają poza sferę sztuki. Ostatnio coraz ważniejsze są dla mieszkańców Gór Izerskich kwestie ekologiczne – i to nie te globalne, i których jeszcze kilka lat temu zaledwie dyskutowano. Projekt kopalni w Giebułtowie czy planowane postawienie pola wiatraków na łące sąsiadującej z giebułtowskim pałacem – to według Jemiołki poważne zagrożenia, nie tylko dla krajobrazu ale dla ludzi i samej turystyki. Stąd spotkania, plakaty i dyskusje z mieszkańcami Wolimierza, Pobiednej i Mirska. Szczególnie drażliwą kwestię wiatraków trzeba dokładnie przedyskutować – na spotkanie w mirskim ratuszu przyszło ponad dwieście osób. Przeciwnicy inwestycji zwracają uwagę, że nie chodzi o zakaz stawiania wiatraków, ale o zakaz stawiania ich w bezpośredniej bliskości domów oraz w miejscu, gdzie wiatraki szczególnie szpeciłyby krajobraz. Z pomocą "don kichotom" przyszedł prof. Henryk Wojciechowski, specjalista w zakresie źródeł energii odnawialnych. Uzmysławiał jakie szkody mogą wyrządzić wiatraki położone zbyt blisko względem osiedli. "Walka z wiatrakami" trwa, ale współdziałając w ramach akcji "Stop Wiatrakom w miejscach przyrodniczo cennych" Stacja i stowarzyszenie Unia Izerska mają nadzieję na zachowanie izerskiego krajobrazu w stanie nienaruszonym.
Szczęśliwie, nie zawsze inicjatywy ekologiczne mają piętno konfliktu. Ubiegłoroczna akcja budowy przystanku autobusowego tuż przy Stacji może służyć za przykład pracy ponad podziałami. Choć, co prawda, to prawda – budowa przystanku na wzór domów przysłupowych z zachowaniem tradycyjnej technologii i materiałów (glina, słoma, kamień i drewno) trwała zgodnie z wolimierskim poczuciem czasu. Na co mieszkańcy Pobiednej już cicho sarkali, że "artysty" rozwalili jedyny porządny przystanek w okolicy, a teraz nie wiedzą, jak go naprawić. Koniec końców, przystanek – miniatura domu przysłupowo-szachulcowego – stanął. Co więcej, jego uroczyste otwarcie zbiegło się w czasie z polsko-ukraińsko-bułgarsko-armeńskimi warsztatami, których uczestnicy "ograli" radosną paradą ceremonię otwarcia. Jakby tego było mało, pan Franciszek, stacyjny sąsiad, którego dom stoi naprzeciwko przystanku, nie dość, że oficjalnie wziął go pod swoją ochronę i posadził dookoła kwiaty to… upiekł tort w kształcie budynku. Epilog akcji: pełen aprobaty wzrok nadleśniczego Świeradowa na widok kończonego właśnie przystanku, na który dał drewno.
W stacyjnych murach odbywają się warsztaty dla młodszych i najmłodszych – teatralne, plastyczne i muzyczne. Grupa studentów Wrocławskiej Szkoły Teatralnej, przygotowywana w 2003 roku przez Wiktora Wiktorczyka ("ojca dyrektora" Kliniki Lalek) objechała ze swoim spektaklem "O niegrzecznych dzieciach, które nie słuchały rodziców", okoliczne włości – Mirsk, Pobiedną i Czerniawę. Rower mierzący kilka metrów wysokości, muzyka, maski – dzieciaki, które teatr zobaczyły po raz pierwszy, są tak zauroczone, że nie chcą artystów wypuścić.
Jesienią 2009 r. przez ponad tydzień na Stacji znów terminowali młodzi aktorzy z Polski, Bułgarii, Armenii i Ukrainy. Przez ponad tydzień ćwiczyli ruch i animację lalki z Wiktorem, tworzyli maski do spektaklu z rzeźbiarzem Zbyszkiem Roszkowskim, uczyli się ciszy i dźwięku z bębniarzem Gają. Podczas finałowego spektaklu w Mirsku wykorzystali folklor i tematy z pogranicza trzech ziem: Polski, Czech i Niemiec. Na placu pojawiły się lalki-giganci: Duch Gór, syrena Lorerei, demoniczny Goethe i… Hasek.
Ostatnie lato również przywiało adeptów teatru. Grupa dzieci z poznańskiego domu dziecka spędziła na Stacji tydzień, intensywnie trenując, ucząc się sztuki aktorskiej i poznając miejsce i ludzi żyjących w inny niż znany im sposób. Sześcio- i szesnastolatki, które u siebie również mają własny teatrzyk mogły w ten sposób zobaczyć i stworzyć samodzielnie "mały teatr".
Stacja tętni życiem coraz intensywniej. Co najmniej raz w miesiącu stary "wagazyn" (teraz sala teatralno-koncertowa) i galeria (dawna poczekalnia) rozbrzmiewają muzyką. Goście przybywają z obu stron granicy, a artyści – z całego świata.
– Koncertują u nas zarówno ci znani szerszej publiczności, Staszek Sojka, Mietek Szcześniak czy Justyna Steczkowska, jak i ci bardziej undergroundowi, choć równie wielkiego kalibru: Tilt, Brygada Kryzys czy łódzki bard Jacek Bieleński. Poza tym pojawiają się artyści młodzi, często jeszcze nieznani, choć dziś jest o nich głośno – wymienia Jemiołka. Na przykład Pogodno, które przygotowywało się tutaj przez dwa zimowe tygodnie do występu na wrocławskim Przeglądzie Piosenki Aktorskiej. Jemiołka podkreśla: Stacja to miejsce otwarte na wszelką działalność artystyczną, ekologiczną i społeczną. Dlatego każdy, kto ma pomysł, ciekawy pomysł i chce go tu zrealizować – albo po prostu spędzić czarujący czas przy ognisku pod izerskimi gwiazdami – jest zawsze mile widziany.
Imprezy i koncerty nie są jednak przypadkowe – Za Duszki (święto zmarłych, choć bliższe "Dziadom" niż Halloween), Święto Wiosny (majowe sadzenie drzew) czy pożegnanie jesieni – to ukłon w stronę tradycji, która w Wolimierzu jest kultywowana, choć z uroczą, lekką nutką dekadencji.
Za współpracę podczas przygotowywania artykułu (i pyszne pierogi w Stacyjnej kuchni) dziękuję Jemiołce i Wincentowi Wiktorczykom.
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl