Napisany: 2022-03-30
Wspólna historia jest trudna. Tym bardziej cieszą nieliczne wspólne mianowniki
Na Śląsku i Górnych Łużycach nie mamy wielu bohaterów zgodnie podziwianych przez Niemców i Polaków. Nieco lepiej jest na Górnym Śląsku, bo poza etnosem niemieckim i polskim jest jeszcze śląski. Kulturowy zwornik, w ostatnich latach powracający niemrawo do łask wśród Polaków. Tymczasem na zachodzie kraju [Śląska] do niedawna nie uznawano postaci za "naszych", zarówno przez mieszkańców — czy to Pobiednej, czy dajmy na to Niederrengersdorf. Każdego Środkowego Europejczyka chcącego budować w zgodzie cieszy więc, że są osobowości zakotwiczone na śląsko-górnołużyckim pograniczu nas łączące.
Pałac A.T. Gersdorfa w Pobiednej - dumna rezydencja nauki, od wielu lat pozostaje niedostępna (fot. AL)
Jedną z tych nielicznych jest Adolf Traugott von Gersdorf. Na wskroś Górnołużyczanin, z nazwiskiem tak zapuszczonym korzeniami w przeszłość, że trudno dociec skąd wyrosłym. Jak podpowiadają najstarsze zapiski, najpewniej sięgającym aż do XII-wiecznej Turyngii. Czas i bystrość nosicieli nazwiska pozwoliły im zrobić niemałą karierę — także na Górnych Łużycach, na Śląsku i w Polsce (np. warszawska rodzina prawnicza Gersdorfów, w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat piastująca wysokie stanowiska w polskim systemie sprawiedliwości).
Adolf T. von Gersdorf, urodzony w Niederrengersdorf, a zmarły w Meffersdorf (póź. Wigandsthal, dziś Pobiedna w powiecie lubańskim, w województwie dolnośląskim), współzałożyciel Oberlausitzische Gesellschaft der Wissenschaften, mającego kolosalny wkład w oświecenie kraju między Sprewą a Nysą, jest przez Polaków odkrywany od ok. 20 lat. Przyczynkiem do tego była nie tylko spuścizna materialna jaką po sobie pozostawił u stóp Gór Izerskich: dostojny pałac w Pobiednej i Czarną Aleję doń prowadzącą oraz wieżę obserwacyjną w Gierałtówku (niem. Neu-Gersdorf). Wszak inni możni niemieccy zostawili znacznie okazalsze pamiątki w Polsce. Więcej wolnomularzowi i naukowcowi sympatii przydaje jego życiorys. Żyjąc i pracując jeszcze przed XIX i XX-wiecznymi nacjonalizmami, poświęciwszy życie nauce i sztuce, był zarazem "ludzkim panem", jak się o nim wyrażali już współcześni. Zasłużył sobie na to miano choćby uwolnieniem swych poddanych w l. 1779-80, lecz także dając im zarobić rozmaitymi pracami (dziś nazwalibyśmy to polityką socjalną) i wspomagając ich w najgorszych latach nieurodzaju. Aczkolwiek najbardziej bodaj do podziwu dla von Gersdorfa skłania to, co zostawił po sobie w bibliotekach i w swym gabinecie. Dostępne w Museum Barockhaus przy Neißstraße 30 w Görlitz (placówka Kulturhistorisches Museum) okazałe zbiory biblioteczne, wspaniała kolekcja mineralogiczna, osobliwy zestaw maszyn elektrostatycznych i instrumentów naukowych. Trudno wymienić wszystko — warto po prostu to zobaczyć i choćby część przeczytać. Niezwykłe jednak, że ta spuścizna przez Polaków, nieczęsto interesujących się lokalnymi wybitnymi postaciami historycznymi, została nie tylko dostrzeżona. Znaleźli się ludzie na polskich Górnych Łużycach i Śląsku, których zainspirowała.
Już w 2007 roku, w dwusetną rocznicę śmierci Adolfa Traugotta von Gersdorfa, kilkoro mieszkańców i przyjaciół Pobiednej, ufundowało pamiątkową tablicę (polsko-niemiecką) nagrobną na miejscowym cmentarzu, gdzie baron spoczął po śmierci. Po kilku latach w Świeradowie-Zdroju zakwitł pomysł, aby Mon Plaisir — wieżę astronomiczną zbudowaną przez A.T. von Gersdorf (jej budowa była jedną z prac interwencyjnych wspomagających biedujące chłopstwo) przywrócić świetności, z dawną funkcją. Od kilku poprzedzających pomysł lat astronomowie z Uniwersytetu Wrocławskiego i miejscowi leśnicy budowali markę Gór Izerskich, jako jednego z najciemniejszych miejsc w Polsce, świetnie się nadającego do obserwacji astronomicznych. Pobliski Izerski Park Ciemnego Nieba — pierwszy taki obszar w Europie i drugi na świecie, zaczął przykuwać uwagę astronomów i turystów, więc wieża byłaby doskonałym jego uzupełnieniem. I choć do dziś z powodów proceduralno-finansowych wieża wciąż stoi w ruinie, pomysł nie zgasł. Takie idee czasem muszą odczekać swoje, lecz kiedy nadejdzie ich czas — olśniewają. Nadal w Świeradowie-Zdroju i Pobiednej są ludzie planujący rewitalizację Wieży Wilhelma (wtórna nazwa z epoki kajzerowskiej).
W tym samym czasie Adolf Traugott von Gersdorf stał się protoplastą "maskotki-symbolu" naukowego projektu astronomicznego pn. WYGASZ (gra słów od wołaczowego 'wygaś' [światło] i rzeczownikowego miana osobowego). Ufundowany przez polskie Ministerstwo Nauki grant w ramach Ścieżek Kopernika, pozwolił na wyedukowanie kilkudziesięciu nauczycieli i opiekunów młodzieży w zakresie edukacji astronomicznej. Patronem warsztatów w Górach Izerskich, na obszarze Izerskiego Parku Ciemnego Nieba, w krainie zdeptywanej przez Gersdorfa, gdzie szukał minerałów, ale także prowadził badania nad prędkością światła, była wymyślona, a inspirowana Górnołużyczaninem, postać grafa Epsylona von Wygascha. W ramach warsztatów zmyślono jego życiorys (niezwykle przypominający żywot ATvG) i portret, namalowany przez pochodzącą ze Szklarskiej Poręby angielską malarkę Matyldę Konecką. Postać przyczyniła się do rozpowszechnienia wiedzy nie tylko o zanieczyszczeniu światłem i Wszechświecie, ale też o swym pierwowzorze.
Wciąż, podobnie jak wieża, w złym stanie pozostaje najwybitniejsze materialne dzieło Gersdorfa — późnobarokowo-klasycystyczny pałac w Pobiednej. Dawniej będący sercem miejscowości, obok wyeksploatowanego przez Państwowe Gospodarstwo Rolne majątku, potrzebuje kapitalnego remontu. Ten jednak się ślimaczy — właściciel niestety nie potrafi udźwignąć ciężaru. A przecież wraz z przylegającym parkiem byłby pałac kolejną górnołużycką perłą. Z pewnością chętnie ściągałby gości nie tylko z pobliskiego kurortu Świeradowa-Zdroju, lecz i dalszych stron Polski, Niemiec i Czech. Pozostaje mieć nadzieję, że za naszego życia restauracja pałacu dobrnie do szczęśliwego finału.
Nim jednak rodowa siedziba Dobrego Pana odzyska blask, może uda się uczcić małym hołdem kolejną rocznicę jego urodzin? Przyszłoroczny 20 marca byłby doskonałą okazją do promocji polskiego wydania "Reisen ins Riesengebirge in den Reisejournal des Adolf Traugott von Gersdorf", opracowanego przed 15-laty przez Ullricha Junkera. Od miesięcy nad przekładem pracuje Marcin Wawrzyńczak — mieszkaniec izerskiego Chromca (niem. Ludwigsdorf) — tłumacz i wydawca.
Dziennik podróżny w polskim wydaniu stanie się z pewnością nie tylko przyczynkiem do lepszego poznania szlachcica-naukowca, ale też kolejną inspiracją, może do wspólnym niemiecko-polskich pomysłów?
Tekst pierwotnie ukazał się w serwisie Silesia News.
Warto zerknąć:
Tagi: · Górne Łużyce · Pobiedna · Leśna
Linki: · Pobiedna, czyli Unięcice · Pałac Gersdorfów i wieża Mon Plaisir · Gierałtówek (Neu Gersdorf)
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl