ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Góry Literackie  » półDUPEK

Napisany: 2023-03-07

półDUPEK

Odchodzę! Z nami koniec! Od dziś jestem rozwódką!

Gosia G.-S.

Moje Chateau

Wysokie okna w sieni
wpuszczają światła blask.
Otwieram drzwi na oścież
i widzę jeszcze raz!

Rozległa przestrzeń wokół,
Starodrzew wita mnie!
Pamięta wiele zdarzeń,
ugościć mnie tu chce.

Wsłuchuję się w Opowieść,
odległą jak ze snu.
I przypominam sobie,
co się zdarzyło tu!

Była tu Radość Wielka
i mozół był tu też.
I jakaś Panna Skromna
czekała na swój wiersz!

I byli tu Paziowie
i innych ludzi tłum!
Ochmistrze, Kuchmistrzowie,
Stajenni, no i Gbur!

Tętniło wokół życie!
Za teraz Cisza jest.
Zapraszał splendor znakomicie,
teraz już tylko wspomnień treść.

Zamknęłam Drzwi do środka,
kręta Galeria prowadzi mnie,
po Starodziejnych schodkach,
gdzie Noc — przytula mnie.

***

Katarzyna Rzeczkowska

Hipokryzja

Zima już jest chociaż jeszcze nie przyszła
albo jeszcze nie powinna przyjść
śniegu dużo mrozu też
w hibernację wpadam ja i jeż

kiedy będzie znowu wiosna
pytam sama siebie
jeż nie pyta
bo on wie
tylko liści czasem mu zabraknie…

Jednocześnie płaczę
nad kolejnym klimatycznym szczytem
bo okazał się on znowu…
sabatem władców tego świata
a nie wyrazistą walką
ze zmianami klimatu

Jestem hipokrytką
nad czym ubolewam
cóż poradzić mogę,
że ja pragnę ciepła?

szykuję już marzannę
z gałęzi, siana i szmat
mam nadzieję, ze wkrótce już będzie
gotowy na nią świat
jeszcze tylko święta trzeba przeżyć
może Nowy Rok i odliczać będę
dni do kolejnych świąt

do tych świąt wiosennych
które znowu pewnie w śniegu nas zastaną
choć jest przecież coś takiego
jak ocieplenie klimatu

pogubić się w tym można
Ziemia nas rozlicza
nie mamy już czasu i to… moja wina!

***

Joanna Krajewska

półDUPEK

Choć byli razem od lat i od lat dobrze było,
to było też i od lat coś, co ją w nim martwiło.
Wszak czy to jest normalne, by facet w wieku sile,
na innej nie zawiesił swych oczu ani chwilę?
O innej nic nie mówił i z inną nie rozmawiał?
By tylko ją (i wszędzie!) na piedestale stawiał?
Więc chociaż byli razem i dobrze, i lat wiele,
zaczęła mieć obawy, że może coś się dzieje!
Coś o czym jej nie mówi! Coś złego! Okropnego!
"Na pewno już mnie zdradza... albo i co gorszego?!"

Trzy dni z lęku nie jadła, trzech nocy nie przespała,
aż w końcu, co ma począć — w tej matni — zrozumiała!
Wpisała więc na kartce — jasno, treściwie, krótko:
"Odchodzę! Z nami koniec! Od dziś jestem rozwódką!"
Kartkę mu zostawiła, pod łóżko się schowała
i aż on wróci z pracy pod łóżkiem zaczekała.
Wrócił, kartkę przeczytał i za telefon chwycił:
"Kochanie! Mam wiadomość, która cię wprost zachwyci!
W końcu mnie zostawiła ta szalona wariatka!
Spotkajmy się na mieście! Znów mam dla ciebie kwiatka!"
I wybiegł szybko z domu, ją w szoku zostawiając.

"Więc jednak!" — pomyślała, wyskakując jak zając
spod łóżka i już ruszyć za swoim zdrajcą miała,
gdy dźwięk krótki oznajmił, że SMS dostała:
"Moja droga Małżonko! Po pizzę pojechałem.
Zabawna ta karteczka... Naprawdę się uśmiałem!
Skoczę jeszcze na pocztę, bo czeka tam przesyłka...
A Ty wychodź spod łóżka — wystaje Ci pół tyłka."

***

Halina Burkowska

Noc Wigilijna

Przesilenie nocy
czy złych mocy.

I dzień będzie teraz
coraz dłuższy.

Słońce, Bóg, Dobro
zwycięży.

Dzień magiczny.
I noc magiczna.

I czuwanie przy żłobku
i czekanie na narodzenie
Dzieciątka Jezus.

Na narodzenie dobra.

***

Józefa Klara

Złudzenia

Dałeś mi nadzieję, złudną, słodką.
Zabiło raz jeszcze serce posłuszne,
Czekało długo.

Zdumieni oboje ja i ono
Czuliśmy radość z odrodzenia

Jak diament z gorącego popiołu
Pieściliśmy nasze marzenia.

Nie budźcie! W tej marzeń krainie
Nie ma rozczarowań porzuconych,
Zostanie cudny w uczuciach głębinie

***

Joanna Krajewska

Ballada o wyjcach

W podłej kamienicy, w mieście bardzo smutnym,
gdzie smutna egzystencja, niczym żywot pokutny,
jest karą — lecz za grzechy bliżej nieokreślone...
A może już te grzechy tu były popełnione?

Więc w podłym tym miasteczku, w przesmutnej kamienicy,
przy smutnej, zapyziałej, brudnej wiecznie ulicy,
mieszkali ludzie smutni, czasami zatem podli
— gryźli się jak te psiska i jak te byki bodli.
Do zgody dochodzili, nie wtedy, kiedy trwoga,
lecz wtedy gdy znaleźli wspólnego sobie wroga.
I raz tak cel obrali, było to pewnej zimy
— winy się dopatrzyli u nowej tam dziewczyny.
Mieszkała w kamienicy zaledwie dwa tygodnie,
a już ją won wywalić wnet zapragnęli zgodnie.

Wszak, wychodząc do pracy, psa w domu zostawiała
i pies tak wył straszliwie, że kamienica cała
pomimo grubych murów — psa jęki wciąż słyszała.
Szybko się więc w tej sprawie komisja zawiązała
i swoją delegację do pani psa wysłała.

Gdy stanęli w jej progu i sprawę nakreślili,
musieli zauważyć, że mocno ją zdziwili.

Wahanie jej aczkolwiek nie potrwało zbyt wiele:
"Wejdźcie, no już, zapraszam, moi nieprzyjaciele!
Wszak psa ja nie posiadam. Do pracy też nie chodzę.
Te jęki to ja jestem, ja tutaj tak zawodzę
całymi dniami nad tym, jakie mam ciężkie życie.
Z nieszczęścia sobie wyję, bo ulgę daje wycie."

Spojrzała więc po sobie delegatura smutna,
gdy jak głaz na nich spadła ciężka prawda okrutna,
bo każdy z nich wył w środku, każdy w środku zawodził…

Lecz przyznał się ostatni, gdy już od drzwi odchodził:

"A mnie tam nie przeszkadza aż tak to pani wycie...
Mnie też — tak jak i panią — cholernie boli życie...
Ja również tak zawodzę... Na świecie się. Nad światem.
Czy mógłby kiedyś… Jutro? Wypić z panią herbatę?"

***

Roman Zieliński

Czasu nie można zatrzymać
więc
po co go mierzyć
przeszłości ślady
na piasku mokrej plaży
przyszłość to patchwork nadziei
sercem tkany
jestem tylko dziś
niech się wypełni
od wczoraj po jutro
bez granic

***

Józefa Klara

Moje drzewo

Stoję jak drzewo na polanie taka
sama
— moje liście nabrzmiałe sokiem
pożądania
— czuję ciężkie nabrzmiałe głosem
błagania

Tak czucia gromadzone przez
lata
— w bolesność spęczniałą konary
oplata.

Potrzebuję wichru i burzy
— uwolnią moje drzewo od cierpienia
— pobłogosławią siłą odkupienia.

***

Gosia G.-S.

Ogień i Lód

Wściekle piękny diabeł
w Twoich oczach
nonszalancją kusi.

Daje poczuć na bezdrożach
to... co... fascynuje ludzi.

W demonicznych pląsach
wiruje — to nie żart.
I w ekstatycznych żądzach
wariuje... z głupia frant!

Lodową wanilią studzę...
Ogień, który w sobie masz!
Lecz ty, czekoladowy Anioł
i tak w tym świecie trwasz.

Wiem, że potrafię do góry
wzbijać się.
Gdzie Uniwersum Rozdaje Blaski...
Gdy zechcesz...
— Tam spotkasz —
mnie…

***

Roman Zieliński

W największą zawieję
wyszedłem po ciebie
gwizd wiatru biel śniegu
i chmur pęd po niebie
osoby samotne
w kołnierze wtulone
gdzieś idą bezwolne
pośpiechem zmęczone
wtem akcent czerwony
jak uśmiech radosny
choć styczeń
i zimno
daleko do wiosny
berberys czerwienią
rozbudza wspomnienia
sens nowy nadaje
naszego istnienia
z sercem gorącym
z głową gdzieś w niebie
wśród śniegów zawiei
wciąż idę do ciebie

***

Joanna Krajewska

Słomiana

Nie ma Cię dopiero dzień.
Jestem ja, jest kot i cień.
Sama z sobą — miło jest,
dla odmiany, taki test.

Drugi dzień i nie jest źle,
przecież w miarę lubię się.
Przecież bardziej lubię z sobą
być — niż być z inną osobą.

Nie ma Cię już od trzech dni.
Śnisz mi się. Co mi się śni?
Że jesteś. Wchodzisz przez drzwi.
Że jesteś. Coś mówisz mi.

Budzę się i aż mnie mdli,
bo Cię nie ma od trzech dni...

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: wyposażenie magazynów montaż haków holowniczych drukarki do kodĂłw kreskowych sprzątanie Wrocław