• start » Bezpiecznie » Brzdąc na szlaku
Napisany: 2012-04-10
"Koniec z górami" - usłyszała niejedna przyszła mama będąc w stanie błogosławionym. A to nie prawda!
Niejedna mama wędrowanie zaszczepiła swemu dziecku na długo przed jego narodzinami. Autorka z brzuszkiem pod Strzechą Akademicką (fot. Tomasz Ościak)
Wędrowanie w okresie ciąży jest zależne od samopoczucia kobiety. Ale z noworodkiem już bez żadnych obaw można wybrać się na górską wycieczkę. Trzeba ją tylko dokładnie przemyśleć i mądrze zaplanować.
Powinnyśmy zwrócić uwagę przede wszystkim na warunki pogodowe. Im młodsze dzieciątko, tym uważniej zastanówmy się, czy pogoda pozwala na wyjście. Jak wiadomo z górami żartów nie ma. Noworodek i niemowlak leżący wymagają łagodnego ciepłego powietrza, ale nie upałów. Optymalny czas w Górach Izerskich to koniec maja, czerwiec, sierpień i początek września.
Ważną kwestią jest sposób w jaki nasze słoneczko pokona trasę. Maleństwo w pierwszych miesiącach życia ma jeszcze bardzo słaby kręgosłup i pozycja siedząca w nosidełku plecakowym jest wykluczona. Dziecko w tym wieku jest jednak na tyle lekkie, że można wziąć je w chustę. Jeśli wędrówkę zaplanujemy na cały dzień, to chusta może się przydać jako kocyk piknikowy. Mały pasażer chciałby rozprostować nóżki i poprzebierać nimi nieco. A i tragarzowi przyda się odpoczynek.
Jeśli myślimy o wycieczce rowerowej, to po narodzinach odczekajmy co najmniej dwa miesiące. Tyle trwa przeciętnie połóg u kobiety, więc siodełko nie będzie zbyt przyjazne dla młodej mamy. W górach na rowerze będzie trzęsło, a to może poważnie zaszkodzić maluchowi. Optymalny środek lokomocji, to specjalna przyczepka rowerowa dla dzieci.
W drugim półroczu życia szkrab zaczyna siadać, stawiać pierwsze kroki i zaczyna być ciekawy świata. Zaczyna też więcej ważyć. Do dźwigania dziecka chusta staję się coraz bardziej uciążliwa. Warto rozważyć zapakowanie pociechy na nasze plecy.
Kupując nosidło plecakowe zwracamy uwagę na kilka elementów. Wiedząc, że dziecko spędzi w nim niemało czasu musimy pamiętać o jego wygodzie i bezpieczeństwie. Bąble są ruchliwe i chętnie się wspinają, więc nosidło powinno być wyposażone w pasy bezpieczeństwa. Uniemożliwią "ucieczkę" małego odkrywcy. Z uwagi na wagę pasażera dobrze jeśli nosidełko jest ze stelażem, pasem biodrowym i szerokimi szelkami. Nie będą wpijać nam w ramiona.
Rowerzyści z półrocznym niemowlakiem nadal powinni stosować przyczepkę. Jest najwygodniejsza i bezpieczna. Oczywiście można się już rozglądać za fotelikiem rowerowym. Powinien chronić nóżki przed wkręceniem w koło, stabilizować całe plecki i posiadać regulowane pasy bezpieczeństwa. Należy zadbać o zabezpieczenie głowy dziecka kaskiem i oczu okularami. Ale jeśli mamy przyczepkę, nie warto zawracać sobie głowy fotelikiem.
Kolejną formą aktywności rodziców, która nie szkodzi maluszkowi, to narty biegowe. Dla dziecka wystarczą tradycyjne sanki z oparciem na dłuższym sznurku i pasek, do którego sznurek przyczepimy, by mieć wolne ręce na kijki. Przy zimowych formach wypoczynku aktywnego szczególną uwagę zwracamy na temperaturę.
Słyszałam historię o ośmiomiesięcznym szkrabie, którego rodzice nie wzięli pod uwagę faktu, że maluch w nosidle się wcale nie rusza i marznie. Odmrozili dziecku nóżki i rączki. Maleństwo popłakiwało na plecach taty, ale zazwyczaj tak się zachowywało przed drzemką. W końcu usnęło. Dramat dostrzegli dopiero w schronisku kiedy zdjęli maleństwu rękawiczki. Mogą mówić o wyjątkowym szczęściu, że nie umarło z wychłodzenia.
Ale nie chcę nikogo straszyć. Na narty biegowe z maluszkiem jak najbardziej możemy się wybrać. Tyle, że lepiej w marcu, kiedy w górach śniegu jeszcze pod dostatkiem, a temperatury są już dodatnie.
Sposób na narty - maluch w sankach-przyczepce; starszak ciągnięty linką przez mamę (fot. Wojciech Witkowiak)
Należy pamiętać też, że wiatr o każdej porze roku obniża odczuwalną temperaturę. Mimo iż słupek rtęci wskazuje +5, nieodpowiednio ubrany człowiek może się wychłodzić. Dziecko prędzej niż dorosły.
W góry dziecko możemy zabrać doskonale znanym środkiem transportu - wózkiem. Wiele tras izerskich świetnie się nadaje się na spacer rodziców z dzieckiem w wózeczku. Choćby drogi dojazdowe do schronisk.
Kiedy nasze dziecko ukończy pierwszy rok życia - samo może już stawiać kroki na górskim szlaku. Z doświadczenia wiem, że niespełna dwulatek poradzi sobie z wejściem na Śnieżkę z Domu Śląskiego.
Pamiętajmy o częstych odpoczynkach. Dziecko wówczas nie tylko nabierze sił ale ma szansę zaprzyjaźnić się z przyrodą (fot. P. Osciak)
• Choć nasz maluch już biega nie rozstajemy się jeszcze z nosidełkiem, w razie zmęczenia - szkrab w nim będzie kontynuować wycieczkę.
• Krótsze nóżki przebierają szybko ale idą wolniej. Wskazane są częste krótkie odpoczynki. Dziecko poznaje świat, ogląda kamyczki, kwiatki... Jeśli jest napisane, że do celu dotrzemy w dwie godziny, kalkulujmy co najmniej godzinę, nawet dwie okładu.
• Obok szlaku trafiają się duże kamienie. Jeśli nie jest to park narodowy, a za kamieniami nie ma przepaści - pozwólmy się dziecku wspinać. Oczywiście z pełną asekuracją.
• W górach można spotkać żmiję, dla której atak to ostateczna forma obrony. Teren, kiedy nie widzimy po czym depczemy, bo ścieżka zarosła trawą dziecko powinno raczej pokonać na naszych plecach.
• Chrońmy dziecko przed nadmiarem słońca. Kremy z silnym filtrem, czapki z osłoną karku, daszki do nosidełek i okularki przeciwsłoneczne - jak najbardziej wskazane. Skóra dziecka opala się szybciej niż dorosłego.
• W górach tracimy płyny. Dzieci tracą je prędzej, bo mają ich mniej. Pamiętajmy o zabraniu odpowiedniej ilości napojów.
• Dorosły dźwigający trudnym szlakiem nosidło z kilkunastoma uśmiechniętymi kilogramami i ekwipunkiem może poczuć się słabo. Dobrze wtedy mieć w kieszeni słodką landrynkę. Dostarczy nam cukru i pozwoli dotrzeć do miejsca, gdzie można zrobić odpoczynek, przekąsić coś konkretniejszego.
• Wędrując z dziećmi i zostawiając przy szlaku papierki i inne odpadki uczymy dziecko, śmiecić. Dziecko uczy się od nas wszystkiego. Także elementarnej kultury. Jeśli nie chcemy, by z naszej pociechy wyrósł śmieciarz - nie zostawiajmy śmieci w górach. Dajmy szansę naszemu dziecku zabrać w piękne miejsca nasze wnuki.
• Porzucanie obok szlaku resztek pożywienia, choć są odpadem organicznym i ulegną rozkładowi, jest niebezpieczne. Łatwa zdobycz zwabi zwierzęta leśne. Narażamy siebie i zwierzaki na nieprzyjemne spotkanie.
• Nie wahajmy się zawrócić, gdy którykolwiek z uczestników wędrówki - mały czy duży - poczuje zmęczenie czy zniechęcenie. Wędrowanie po górach ma być przyjemnością dla wszystkich. Wycieczka z maleństwem to nie zawody. Nasze dziecko nie powinno zapamiętać wycieczki jako męczący wysiłek, bo zbyt ambitny rodzic postanowił zdobyć szczyt. Znienawidzi góry i aktywność ruchową na całe życie.
Zabierając dziecko w góry uczymy je form aktywnego spędzenia czasu na świeżym powietrzu. W dobie gier komputerowych zaszczepienie tego maluchowi trudno przecenić. Pokażmy mu świat przyrody, spędźmy z nim cenne chwile - nikt nam ich nie odbierze.
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl