ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Było  » GOT z nami

Napisany: 2016-06-01

GOT z nami

Zdobyliśmy Księstwo Świdnicko-Jaworskie!

Widoki z zamkowej wierzy w Bolkowie na piastowskie Księstwo Świdnicko-Jaworskie, nie mają sobie równych (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

W Dzień Matki wyruszyliśmy na podbój Księstwa Świdnicko-Jaworskiego. Cel: zdobyć punkty na dużą brązową Górską Odznakę Turystyczną. Regulamin PTTK stanowi, że zdobywanie musi się odbyć w jednej lub dwóch ratach. My wybraliśmy ten drugi wariant. Pierwsza rata to trasa: Bolków → Poręba → Płonina → Turzec → Różanka → Janowice Wielkie → Schronisko PTTK Szwajcarka → Krzyżyna Góra → Sokolik → Karpniki → Bukowiec → Skalnik → Przełęcz Kowarska → Kowary → Schronisko PTTK Na Przełęczy Okraj → Budniki → Karpacz.

Gotycki kościół pw. Św. Jadwigi na bolkowskim rynku (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Eskapadę rozpoczęliśmy od zwiedzania bolkowskiego rynku, z którego weszliśmy do kościoła św. Jadwigi – patronki Śląska. Z niego udaliśmy się do majestatycznego zamczyska książąt świdnicko-jaworskich.
Zamek Bolków zbudowany w latach 1277-93 przez księcia legnickiego Bolesława II Rogatkę zwanego Łysym, został rozbudowany przez jego syna – Bolka I Surowego. Od imion tych możnych prawdopodobnie pochodzi też nazwa grodu założonego u stóp warowni. Ta przechodziła różne koleje losu – jak większość śląskich zamków.
W XX w. nagrywano w nim wiele filmów i programów telewizyjnych, m. in. film wg prozy A. Sapkowskiego pt. Wiedźmin, serial B. Wołoszańskiego pt. Tajemnica twierdzy szyfrów, czy katolicki program dla młodzieży pt. Ziarno.

Zamek w Bolkowie - jedna z warowni strzegących spokoju na Śląsku (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Zamek jest obiektem muzealnym już od początku XX w. Jak na gotycką ruinę jest dobrze zachowany, dzięki czemu jest ważnym punktem na zamkowej mapie Polski. Spotykają się tu grupy rekonstrukcyjne, odbywają się przeróżne zloty, koncerty i inne wydarzenia kulturalne.

Stare mury uruchamiają wyobraźnię. Bolków upatrzyli sobie filmowcy, fani gotyckiego rocka, a przede wszystkim miłośnicy historii (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Po zwiedzeniu średniowiecznej warowni udaliśmy się na górę Turzec (690 m n.p.m.). To najwyższe wzniesienie w Górach Ołowianych, zaliczane do Korony Sudetów. Kolejnym punktem postojowym była Różanka – wejście na nią zaliczane jest do książeczki Sudeckiego Włóczykija. Pogoda dopisywała, więc maszerowało się dobrze. Na nocleg w Szwajcarce – schronisku PTTK, dotarliśmy wcześnie. Dzięki czemu mieliśmy czas by poznać jego historię. Uważane za jedno z bardziej urokliwych obiektów górskich, powstało w 1823 roku z polecenia Wilhelma von Hohezollerna – właściciela pobliskiej wsi Fischbach, polskich Karpnik. Brat króla pruskiego nie miał zamiaru dbać o wygodę turystów a własną. Drewniany obiekt był domkiem myśliwskim, wzorowanym na budynku z Wyżyny Berneńskiej w Szwajcarii, co zaważyło na jego tyrolskim stylu. Dzisiejsze schronisko przy Krzyżnej Górze nie zmieniło swej formy od powstania. Być może dlatego ma tak wiele uroku. Pierwszym polskim gospodarzem schroniska był Tadeusz Steć – przewodnik Sudecki, krajoznawca, publicysta, działacz krajoznawczo-turystyczny, nestor polskiej turystyki sudeckiej, a zarazem dość kontrowersyjna postać. Z pewnością jednak zasłużona dla poznawania przejętych od niemieckich Ślązaków Sudetów.

Na Krzyżnej Górze (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

W drugim dniu wędrówki podzieliliśmy się na dwie grupy. Zmęczeni dniem poprzednim zostali w schronisku, a pozostali powędrowali na Krzyżną Górę (654 m n.p.m.). Malowniczy szlak powiódł nas ku wierzchołkowi, na którym wystawiono majestatyczny żeliwny krzyż. Jego historia wiąże się z innym właścicielem Fischbach – Wilhelmem von Hessen, który nakazał wystawić krucyfiks w 1832 roku.
Po zejściu z góry czekała nas kolejna – Sokolik (642 m n. p. m.). Choć niewysoka to góra (równa naszemu Lysemu vrchowi nad Bogatynią) – widok z niej zachwyca. Nic dziwnego, że turyści – wytrawni na równi z niedzielnymi – upodobali sobie to miejsce. Jako, że wierzchołek zajmuje rozległa grupa skalna jest popularnym terenem wspinaczkowym. Pierwsze szlify tego ekstremalnego poznawania gór, brali tutaj wybitni polscy himalaiści, m. in. Wanda Rutkiewicz.

Sokolik - mekka wspinaczy i górołazów (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Po powrocie do Szwajcarki całą grupą ruszyliśmy w kierunku Karpnik i dalej do Bukowca, na nocleg. W schronisku PTSM Skalnik właściciele uszykowali nam pyszną obiado-kolację. Wieczór zakończył się ogniskiem, pieczoną kiełbaską i piosenką turystyczną.

Trzeci dzień rozpoczęliśmy pobudką o siódmej i domowym śniadaniem. Pogoda już nie była tak łaskawa jak w dniach poprzednich. Deszcz od świtu nie ustępował. Przeczekaliśmy do chwilowego przejaśnienia i zgodnie z turystyczną dewizą, że drepczemy w deszczu, śniegu i słońcu, podziwiając mgłę i strugi deszczu – doszliśmy do Skalnika (945 m n. p. m.). Do Korony Gór Polskich zdobyliśmy go wraz z rodzinami wielopokoleniowymi i księdzem Markiem (pozdrawiamy!) z kościoła Św. Jadwigi we Wrocławiu. Kto kocha góry, wędrówki po szlakach, kontakt z naturą – lubi spotykać ludzi gór.

Ze szczytu Sokolika (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Z góry zeszliśmy do Kowar, odwiedzając po drodze dawne schronisko Czartak – dziś obiekt agroturystyczny. Zaś miasto słynące onegdaj z dywanów minęliśmy prędko – zwiedzanie zaplanowaliśmy na dzień kolejny. Do Borowic dotarliśmy około godziny 18. i po kolacji wieczór spędziliśmy przy grze Rummikub i telewizji – za oknem można było oglądać tylko strugi deszczu.

Czwarty dzień wędrówki zaczął się od pożegnania sympatycznych gospodarzy Skalnika – prawdziwych przyjaciół turystów, serwujących pyszne posiłki (dziękujemy za gościnę!).

Szwajcarka - urokliwe schronisko w Sokolikach (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Z nieba lał się... żar. Pogoda się poprawiła aż za bardzo. Z pełnymi plecakami wyruszyliśmy do Kowar, stąd na Przełęcz Okraj, przez Małą Upę, zielonym szlakiem na Tabaczą Ścieżkę do Budników. To dawna osada na północnym zboczu Kowarskiego Grzbietu, leżąca na wysokości 850 m n.p.m. Jedynymi jej śladami są resztki fundamentów domków. Chociaż osada żyje we wspomnieniach dawnych mieszkańców i sympatyków. Wzorem starego obyczaju mieszkańców, niedawno reaktywowano "witanie słońca". Dawniej w formie zabawy robiły to dzieci z lokalnej szkółki. Do Budników, z uwagi na ukształtowanie Kowarskiego Grzbietu, przez 113 jesienno-zimowych dni nie dochodzą promienie słoneczne.
Ruszyliśmy w ostatni etap czterodniowej wędrówki: na Wilczą Porębę, a następnie do Karpacza, skąd odjechaliśmy do Bogatyni.

Janusz Baranowski

Pałac w Karpnikach - jeden z wielu wspaniałych obiektów w Dolinie Pałaców i Ogrodów (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Skalnik - najwyższa góra Rudaw Janowickich (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Ratusz w Kowarach - mieście dywanów i uranu (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Schronisko PTSM SKALNIK - miła atmosfera, pyszne posiłki, dobre miejsce na nocleg (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

W Malej Upie - osadniczym relikcie pasterskich czasów w Karkonoszach (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Portret Ducha Gór - władcy Sudetów (fot. Bogusława Pikulska-Baranowska)

Tagi: · relacja z wędrówki · szlaki turystyczne · rajdy górskie

Linki: · Na Śląskim Olimpie · Grodziec zdobyty!

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: regały magazynowe montaż haków holowniczych plomby gwarancyjne sprzątanie Wrocław