Napisany: 2017-01-17
Bogatynianie grzeszyli we wsi na krańcach Czeskiego Raju
Wycieczkę w sobotę 14 stycznia br. rozpoczęliśmy nietypowo – w godzinach popołudniowych. Autokarem wypełnionym przez 50 turystów do celu dotarliśmy kwadrans po 17. Były nim Dětenice – czeska miejscowość w okresie Jičín, w Královéhradeckim kraju, opodal miasta Mláda Boleslav. Znane są z barokowego zamku, browaru, w którym waży się piwo od wielu wieków i klimatycznej karczmy urządzonej w średniowiecznej stylu.
Przed zamkiem czekała na miła przewodniczka. Oprowadzając nas po zamkowych komnatach opowiedziała jego ciekawą historię. Legenda głosi, że ongiś przez okolicę przejeżdżał ze swym regimentem książę Brzetysław I. Natknął się tu na dwóch porzuconych chłopców. Zrobiło mu się ich żal, więc zapewnił im opiekę, a w miejscu napotkania dzieci założył wioskę Dětenice [czyt. Dietenice – przyp. red.]. Tymczasem wg historyków nazwa miejscowości pochodzi od jednego z plemion Chorwatów [Słownik Místní jména v Čechách: jejich vznik, původní význam a změny Antonína Profousa wyjaśnia, że nazwa pochodzi od imienia Dětyně, które jest zdrobnieniem imienia Dětmar, Dětřich – przyp. red.].
Pierwszy zapis o zamku w Dětenicach pochodzi z 1404 roku. Pod koniec XVI wieku zamek został przebudowany w stylu renesansowym przez ród Křineckých z Ronova [być może pochodzący z żytawskiego Ronova/Rohnau, czyli dzisiejszego Trzcińca w Bogatyni – przyp. red.]. Zamek i wieś wielokrotnie zmieniały właścicieli na przestrzeni wieków. Jednym z nich był nawet wielki dowódca wojsk cesarskich, Albrecht Wallenstein. Kiedy Dětenice nabył hrabia Jan Kristián Clam-Gallas, nastąpiła późnobarokowa rozbudowa. Dzisiejszą postać budowli nadał w latach 1762-5 budowniczy Zachariáš Fiegert. To nawarstwienie epok zaowocowało pięknymi gotyckimi, renesansowymi i barokowymi freskami, malowidłami ściennymi oraz rokokowymi i klasycystycznymi dekoracjami stiukowymi. W zamku-pałacu podziwiać możemy także pokaźny zbiór obrazów, historycznej broni oraz trofeów łowieckich. Pośród ciekawego wyposażenia zwraca uwagę ważący ponad 600 kilogramów żyrandol na 120 świec w sali balowej. Oryginalne meble, skrytki sprzed wieków, przenośna toaleta, czy sofa z częściowo uniesionymi nóżkami, dopełniają bogactwa zamku.
Po jego zwiedzeniu przeszliśmy do miejscowego browaru. Zlokalizowany jest nieopodal zamku i ma równie interesującą historię. Pierwsze wzmianki o miejscowej warzelni piwa pojawiły się już w 1307 roku. Dom Browarny z czasem został częściowo przekształcony w popularną tawernę, a pozostałe zabytkowe wnętrza stały się Muzeum Piwa. Składa się z autentycznych obiektów: m.in. piwowarskich pomieszczeń, laboratoriów, kadzi fermentacyjnych, beczek.
Wizytę w browarze zakończyliśmy degustacją XVIII-wiecznego piwa miłości, którego receptura jest w pełni zgodna ze składnikami sprzed kilku wieków.
Wprost z browaru przewodniczka zaprowadziła nas do wspomnianej tawerny. Ogromny lokal może pomieścić nawet 800. gości. Jest celem wycieczek autokarowych z Pragi, a nawet całych Czech. Nie brakuje również gości z Polski i Niemiec, ale i z innych krajów.
Gwoździem programu ściągającym gości z odległych stron jest wieczór średniowieczny. W półmroku rozświetlanym tylko świecami i kagankami wyposażenie sal – grubo ciosane ławy i stoły, ściany wykładane ludzkimi czaszkami, zwisające z sufitów klatki z ludzkimi szczątkami – wywołuje osobliwe wrażenie. Całości dopełniają okopcone ściany i obsługa w średniowiecznych strojach, poczynająca sobie cokolwiek frywolnie i grubiańsko.
Jadło pieczone jest w specjalnych piecach na otwartym ogniu. Dominują tłuste mięsiwa – niedietetyczne, ale za to bardzo smaczne. Jak przystało na epokę, podawane na surowych półmiskach i talerzach wypada jeść palcami. Tylko dla jaśniepaństwa są dostępne sztućce.
Wieczór uprzyjemniali muzykanci, pojedynkujący się rycerze, inkwizytor szukający czarownicy wśród gości lokalu, a nawet rozrywki znane tylko z komnat zamkowych – połykacze ognia i tancerka. Okazała się nią nasza urocza przewodniczka! Obsługa wręcz zachęca do nieskrępowanej zabawy. Nikogo tu nie gorszy taniec na stole, głośne kuflem o stół przywoływanie karczmarki, by zakrzyknąć do niej "nalej mi piwa niewiasto!". Odpowiedzi, bez przebierania w słowach – "co wy tak siedzicie o suchym pysku?" – nikogo nie gorszą.
Po tańcach, śpiewach, hulance w międzynarodowym towarzystwie, upojeni "piwem miłości", zawróciliśmy na dukt we słusznym kierunku ku własnym chatom.
Już w nocy przywitała nas cicha, uśpiona, przykryta białą kołdrą Bogatynia...
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl