Napisany: 2017-05-16
Co łączy Francję, Jizerské hory i Świeradów-Zdrój? Doroczny marsz pamięci
Na wycieczkę z ideą wyruszyliśmy po raz trzeci. Na zbocze Smědavskiej hory poszliśmy 29 kwietnia 2017 r. by uczcić pamięć czterech francuskich lotników z organizacji humanitarnej Secours Populaire Français. Lecieli z pomocą dla ofiar katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu. Trasa z Francji wiodła przez Niemcy, Czechy i Polskę. W trakcie misji pilotów zwiodła gęsta mgła na stokach Gór Izerskich. Nie dolecieli.
Tydzień po XXV rocznicy śmierci poszliśmy zaświecić im światełko, przypomnieć innym o ich poświęceniu...
Pomysłodawcą dorocznych pielgrzymek do miejsca śmierci Francuzów jest świeradowczanin Jan Kobiałko. Odkrywszy symboliczny pomniczek lotników kilka lat temu uznał, że wydarzenie, a przede wszystkim postawa ludzi bezinteresownie ryzykujących życie w imię pomocy bliźniemu, zasługuje na hołd ze strony Polaków. Wszak pomoc skierowana była do Katowic (w tamtejszym szpitalu leczono cierpiących czarnobylan). Tak zrodziła się idea corocznych wyjść na zbocze Smědavskiej hory.
Kwiaty, znicze i proporczyki na symbolicznym grobie Francuzów to znak dla innych, że ktoś pamięta... (fot. Jan Kobiałko)
Z roku na rok jest nas co raz więcej – tej wiosny już kilkanaście osób. Ze Świeradowa-Zdroju wyjechaliśmy autami, lecz w obawie przed niepewną aurą skorzystaliśmy z dobrodziejstw czeskiej komunikacji publicznej. Samochody zostały w Hejnicach, nas aż na Smědavę dowiózł autobus. To najdogodniejszy punkt wymarszu na Smědavską horę. Górska pogoda już wcześniej zmusiła nas do zmiany terminu wycieczki. Opóźniliśmy ją o tydzień, bo akurat w rocznicowy dzień 23 kwietnia, góry przykrył gruby kożuch śniegu.
Także tydzień później aura była niestała. Co rusz dawała nam nadzieję na spacer w wiosennym słońcu, by po chwili uraczyć obfitym śniegiem. W dodatku na niektórych odcinkach szlaku brnęliśmy mozolnie zapadając się w świeżym śniegu. Wypad, mimo niedługiej trasy, nie był wiosennym spacerkiem.
Na miejscu udekorowaliśmy symboliczny pomniczek kwiatami oraz flagami Francji, Czech i Polski. Jako przedstawiciel młodszego pokolenia, które zazwyczaj wszystko kupuje, a nie tworzy samodzielnie, z nutką zazdrości i podziwu patrzyłem na umiejętności uczestników, którzy przygotowali proporczyki.
Po dekoracji pomnika wysłuchaliśmy hymnów trzech państw, które tragiczny los lotników zostały splótł na Smědavskiej horze. Atmosfera, w padającym śniegu na wysokości niemal 1000 m n.p.m., zrobiła się w dwójnasób podniosła. Samo wsłuchiwanie się w hymny skłoniło nas do refleksji nad ofiarą Francuzów, nad ich postawą. Wydaje się niezwykła we współczesności, w której egoizm stał się cnotą. Czy bezinteresowna dobroczynność bądź ludzka solidarność, jako droga, a nie tylko przerywnik życia, nie powinna być wskazówką moralną także dla nas?
Po wysłuchaniu hymnów i krótkiej wymianie myśli, ruszyliśmy w drogę. Część grupy – w dalszą wędrówkę, a pozostali po obejściu Smědavskiej hory, wrócili na Smědavę. W tutejszej Horskiej chacie nie odmówiliśmy sobie gorącej kawy.
Przy stoliku snuliśmy plany by coroczną wycieczkę wznieść na wyższy poziom. Zaproszenie Czechów do współudziału, kontakt z ambasadą francuską, a przede wszystkim z organizacją pomocową, której służyli lotniczy – to przed nami.
Tymczasem już dziś zachęcam wszystkich, którzy lubią górskie wędrówki, by za rok, w kolejną rocznicę katastrofy na Smědavskiej horze, wybrali się z nami do pomniczka francuskich lotników.
Tagi: · wędrówki · relacja z wędrówki
Linki: · Pamięć polsko-czesko-francuska · Smědava · Przeklęty junkers
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl