Napisany: 2017-10-19
Estetyczny raj nad Piekielskim Potokiem. Z rdzą pośrodku
Korzystając z wolnego dnia wybrałem się na rowerową przejażdżkę po okolicach Frýdlantu. Jako miłośnik kolarstwa górskiego nie mogłem pojechać inaczej niż ulubionymi singletrackami. Wskoczyłem na w masywie Zajęcznika w Świeradowie-Zdroju. Po kilkudziesięciu kilometrach dojechałem do Lázně Libverda, niemal pod dom zdrojowy. Jazda singlami dostarcza tylu wrażeń (kto nie jeździł - niech spróbuje!), że musiałem ochłonąć delektując się krajobrazem. Wybrałem żółty szlak pieszy ku osadzie Peklo. Coś już o Piekle słyszałem ;-), więc postanowiłem doświadczyć go na własnej skórze.
Gdy dotarłem do pierwszych zabudowań - ukazał się widok bajkowy. Wąska szutrowa droga, przy niej kalenicowo ustawione chałupy, a wokół nich brak ogrodzeń. Drogę wyznaczają wiekowe drzewa, pośród których przycupnęła granitowa kapliczka słupowa. Jako miłośnika tradycyjnej architektury zainteresowały mnie szczególnie domy. Sąsiadowały ze sobą budynki w konstrukcji przysłupowej, zrębowej i murowanej. Uwagę przykuł dom, najpewniej z drewnianą częścią mieszkalną, pokryty niemal w całości eternitową płytką (!). To materiał dziś odrzucany, lecz przez dziesiątki lat zdążył wrosnąć w podsudecki krajobraz. Szczególnie po niegdyś biedniejszej czeskiej stronie granicy, gdzie rzadziej stosowano dachówkę ceramiczną.
Gdy minąłem pierwsze zabudowania szlak zaczął stromo opadać w dół, szutrowa droga zmieniła się w ścieżkę, by po chwili dotrzeć do głównego skrzyżowania we wsi. W tym miejscu znów Piekło poraziło mnie estetyką krajobrazu. Zabytkowa architektura, starodrzew, stadko kóz na pobliskiej łące i kapliczki (zapewne pamiątka po sąsiedztwie klasztoru w Hejnicach). Wszystko to w malowniczej dolinie Pekelskiego Potoku. Kolejny raz przekonałem się, że Czesi doskonale czują rustykalny krajobraz Sudetów. Owocuje to takimi atrakcjami jak Peklo.
Aby nie było zbyt słodko dodam, że kiedy minąłem zarośla doznałem estetycznego gwałtu. Po środku małego raju - Piekła, zastałem potężny zardzewiały hangar nieznanego mi przeznaczenia, obok dużej farmy krów mięsnych o niezbyt naturalnym wyglądzie. To nie było przyjemne doznanie, więc szybko ruszyłem w dalszą drogę.
Minąłem rozległe pastwiska i krajobraz znów się zmienił. Ukazała się sielska architektura zabytkowa, w tym szczególnie piękne domy przysłupowe oszalowane charakterystycznie dla regionu pionowymi deskami, z kontrastującymi białymi listewkami na łączeniach. Ubolewam, że po polskiej stronie Sudetów ten sposób zdobienia budynków odchodzi w niepamięć.
Powoli opuściłem osadę, mimo wszystko z pozytywnymi wrażeniami. Postanowiłem rychło tu wrócić.
Rower skierowałem ku Raspenavie i zamkowi we Frýdlancie, a wróciłem poprzez masyw wznosząc się pomiędzy Novym Městem pod Smrkem i Jindřichovicami pod Smrkem. Przez brak mapy nieco tam pobłądziłem, ale to już historia na inną opowieść ;-).
Poznaj autora: Bartosz Kijewski - specjalista od przygody
Tagi: · wędrówki · rower · Świeradów-Zdrój
Linki: · Peklo (Piekło) · Legenda o dolinie w kształcie podkowy · Víska (Wioska) · www.izerska.pl/Bartosz_Kijewski___specjalista_od_przygody_g,1,a,183.html
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl