Napisany: 2020-08-03
Łączy nas coś więcej niż piękne widoki i dobre, leśne powietrze
Kiedy na wycieczkę wybiera się grupa rodziców, dzieci, dziadków, z pieskami i smakołykami w plecakach — wcale nas to nie dziwi. Wszak to doskonały sposób na spędzanie wolnego czasu. Kiedy jednak w tym gronie są osoby z rozmaitymi niepełnosprawnościami: ruchowymi i intelektualnymi — niekiedy wzbudza to poruszenie. Entuzjaści przyklaskują i pomagają, sceptycy krytykują i sypią z rękawa obawami. Tymczasem ON potrzebują kontaktu z innymi ludźmi, z przestrzenią, świeżym powietrzem, z lasem, jego roślinnymi i zwierzęcymi mieszkańcami. To naturalna potrzeba każdego człowieka. Tego, który na co dzień swoimi niedomaganiami jest bardzo w tym względzie ograniczony — tym bardziej! To świetna, bo naturalna, swobodna i najtańsza rehabilitacja. Jednak jeszcze bardziej niż dzieci z niepełnosprawnościami wypadów w plener potrzebuje ktoś inny. To ich rodzice. Zaangażowani w opiekę nad swym potomstwem na okrągło, przez dni, miesiące i lata, na ogół nie mają wytchnienia. Nie mogą wszak wziąć od dzieci urlopu. A jak jest ona wymagająca, absorbująca i eksploatująca kondycję i psychikę, może sobie tylko wyobrazić. Każdy rodzić wie ile uwagi potrzebuje dziecko. To z niepełnosprawnościami częstokroć X razy więcej.
Grupa wspaniałych ludzi, skupionych wokół fundacji ŁADNE HISTORIE, od kilku sezonów wyrusza w góry i inne piękne zakątki Sudetów, właśnie z rodzinami, w których są dzieciaki z niepełnosprawnościami. Pod hasłem ŁĄCZĄ NAS GÓRY zbierają się w niedzielne poranki, w zaplanowanym punkcie i ruszają na podbój góry, skały, ciekawego miejsca, po przeżycia, przygodę i urocze widoki.
Ponieważ robią to już nie od dziś, wszystko jest przygotowane bardzo profesjonalnie. Chętni zapisują się z wyprzedzeniem, uczestnicy są ubezpieczani, zapewnione przekąski na poczęstunek. Przede wszystkim jednak doskonale sprawdzona trasa i duża grupa wolontariuszy gotowych do wszelkiej pomocy.
"Podczas pierwszych wyjazdów wszystkim się przejmowaliśmy. Teraz każdy wie, co ma robić, wszyscy znają zasady. Nie ma się czym przejmować", mówi Daniel Gerus, który obiera cele wyjazdów, sprawdza trasy, przygotowuje sprzęt. Właśnie dlatego, że wszystko jest doskonale opracowane na długo przed startem — jest bezpiecznie i bezproblemowo. We wycieczkach zawsze bierze udział przewodnik sudecki.
Bodaj najistotniejsze jest jednak to, że w tych wyjazdach może wziąć udział osoba całkowicie pozbawiona możliwości przemieszczania się o własnych siłach. A to dzięki temu, że inicjatorzy zadbali o specjalistyczny sprzęt. Konkretnie trójkołowe wózki, na pokład których można wziąć nawet dorosłą osobę. Trasy są tak opracowywane, aby dało się je przejechać właśnie. W większości przypadków tam, gdzie da sobie radę rower — można też wjechać wózkiem.
Ponieważ wędrówki odbywają się na ogół w górach, ważną rolę odgrywają wolontariusze. Silni, wysportowani członkowie biegowych teamów mają okazję do niebanalnego treningu odciążając rodziców. Oni w tym czasie mogą porozmawiać z innymi rodzicami, odetchnąć świeżym powietrzem, zapatrzeć się w krajobraz. Choć na chwilę. Tego nie można kupić za pieniądze. Tym bardziej, że tych nigdy nie jest dosyć.
Wyjazdy przecież niestety trzeba sfinansować we własnym zakresie. Tym bardziej warto się do tej formy rehabilitacji dzieciaków i relaksu rodziców nieco dorzuci. Fundacji ŁADNE HISTORIE zbiera na ten cel datki do puszek (wirtualnej https://ladnehistorie.pl/wesprzyj-nas). Zwłaszcza gestorzy turystyczni mogą w ten sposób dopomóc akcji, że ustawią puszki w swych obiektach.
Można też zostać wolontariuszem pomagającym podczas wyjazdów. Satysfakcja (OGROMNA) gwarantowana.
W tym sezonie ŁNG dwukrotnie zawitało w Góry Izerskie do Szklarskiej Poręby. Pierwszy wypad odbył się najbardziej oczywistą drogą dla wózkersów, czyli z Jakuszyc przez Orle do Kobylej Łąki. Zarazem w jedne z urokliwyszych miejsc izerskich. Drugi, tydzień później, był już znacznie bardziej wymagający. Cel dla niektórych w pełni sprawnych fizycznie trudno osiągalny: Wysoki Kamień. Niektórzy nie dowierzali: "jak wy chcecie na WK wjechać wózkami z ON?", pytali organizatorów. Jednak Daniel doskonale całą trasę przemyślał i rozpoznał. Nieukończonym odcinkiem Drogi Sudeckiej od Wielkiego Zakrętu (droga idealna na spacery z wózkami dziecięcymi), do skrzyżowania z Głównym Szlakiem Sudeckim i dalej do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim, aż do rozdroża pod Zwaliskiem. Od tego miejsca już GSS w kierunku Wysokiego Kamienia i zejście czerwonym do skrzyżowania z DS by dojść do aut. Wszyscy uczestnicy poradzili sobie świetnie! Tylko na ostatnich metrach przed kulminacyjnym wierzchołkiem niektóre wózki trzeba było wepchać w kilkoro. Trasa jest więc sprawdzona i kto odważny, z terenowym wózkiem, może powtórzyć. Nie poszłoby tak łatwo, gdyby Nadleśnictwo Szklarska Poręba w ostatnim czasie nie przebudowałoby drogi do kopalni "Stanisław". W ten sposób rekultywacja pogórniczych hałd przyczynia się do turystyki nieoczywistej.
Kolejną wycieczkę cyklu, w których biorą udział mieszkańcy wielu miast i wsi województwa dolnośląskiego, ale i sąsiednich, 2 sierpnia organizatorzy akcji Łączą Nas Góry zaplanowali w Rudawy Janowickie: z Janowic Wlk. do Skalnego Mostu. Zaś Anna Gerus — współpomysłodawczyni wyjazdów zapowiedziała, że ŁNG wrócą wkrótce do Szklarskiej Poręby. Wybiorą się tym razem na Halę Szrenicką. Planowane są też kolejne działania w Szklarskiej Porębie, wspólnie z miejscowym Domem Pomocy Społecznej, z którym fundacja od dawna współpracuje. Niezwykle nas ta aktywność świdnickich działaczy cieszy. Wszak łączą nas góry!
Tagi: · niepełnosprawni · trasy dla niepełnosprawnych · wózek inwalidzki
Linki: · Łączą nas góry! · ladnehistorie.pl
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl