ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Z góry  » Stary-nowy zamek

Napisany: 2010-11-19

Stary-nowy zamek

Pamiętam jakby to było wczoraj. Słoneczna niedziela 9 kwietnia 2006 roku. Ktoś na rynku we Wleniu nagle zawołał: - Zamek runął!

Zawalona ściana na Zamku Wleń – kwiecień 2006 r. (fot. Krzysztof Dral)

Spojrzałem na Górę Zamkową. Nic się nie zmieniło. Uśmiechnąłem się pod nosem i wszedłem do sklepu. Tu trwała ostra dyskusja. Początkowo nie wiedziałem o czym ci ludzie rozmawiają. Jednak szybko wyjaśnili mi co się stało. Nie chciało mi się wierzyć. Przecież to niemożliwe, pomyślałem. Wsiadłem w samochód i pojechałem na wzgórze. To co ujrzałem przeraziło mnie. Obraz przerósł wszelkie wyobrażenia, jakie po drodze do siebie dopuszczałem.
Południowo-zachodnia ściana Wleńskiego Zamku runęła! Mur o długości kilkunastu metrów po prostu się przewrócił. Stos kamieni przykrył drogę. Pierwsze pytanie jakie się nasunęło - czy pod tymi zwałami nie ma ludzi!? Czy nikt tędy nie przechodził w chwili katastrofy!? Przecież jest tak ciepło i słonecznie. To jeden z pierwszych, w tym roku, tak pogodnych dni. Jednak ludzie, którzy dotarli na miejsce pierwsi twierdzili, iż na pewno nikogo nie było. Ktoś nawet widział jak ściana się wali. – Od tak, sama z siebie – mówił starszy pan.

Smutny wróciłem do domu. Pomyślałem, że to już koniec naszego zamku, koniec pięknej karty w dziejach Śląska, koniec z turystyką w gminie Wleń. Znając podejście urzędników do takich spraw, byłem wówczas pewien, iż teraz dostęp do zamku zostanie zamknięty, zaczną się rozmowy, plany, przetargi, odwołania, kolejne plany i nowe uzgodnienia i tak dalej i tak dalej, a natura szybko dokończy dzieła zniszczenia. Przykryje płaszczem resztki murów, które jeszcze pozostały. Zamknięcie dostępu do tej zabytkowej perły, do miejsca tak chętnie odwiedzanego przez turystów, to śmierć dla turystyki w całej okolicy. Teraz po latach beztroski, po kilku wiekach zaniedbań przyszedł czas na pokutę. Zabezpieczenie ruin, czy może odbudowa przynajmniej jakiejś części zamku, to stosy papierów, które będą krążyć wśród urzędów, a ruch turystyczny w tym czasie zaniknie i za kilka lat już nawet przewodnicy nie będą pamiętać, że na Górze Zamkowej nad Wleniem stał kiedyś olbrzymi gród obronny strzegący granicy Polski z Czechami. To przecież najstarszy murowany zamek na ziemiach polskich! Dom Henryka Brodatego i jego żony księżnej Jadwigi, uznanej później za świętą, patronki Śląska. Zamek była siedzibą książąt i rycerzy, zacnych rodów i rabusiów. Umacniany i rozbudowywany wielokrotnie zmuszał do odwrotu wojska nieprzyjaciela. Był jedynym, który odparł wielomiesięczne oblężenie wojsk husyckich. Zdobyty, dopiero podczas wojny 30-letniej przez wojska cesarskie, został wysadzony "…by już nigdy nie był bastionem oporu".

Miasteczko Wleń u stóp Góry Zamkowej – widok z baszty (fot. Krzysztof Dral)

Od tamtej pory matka natura co jakiś czas przypominała o konieczności podjęcia działań i zabezpieczenia tego co po odejściu wojsk cesarskich zostało. Jednak ludzie nie słuchali. Przez wiele lat, kamienie z murów zamkowych służyły za tani, łatwy w pozyskaniu i bardzo dobry materiał budowlany. Każdy brał jak swoje, a nikt nie zamierzał tu inwestować. Zmieniały się epoki, a coraz nowsza i skuteczniejsza broń skazywała takie warownie na zapomnienie. Nie spełniały już swego zadania.
Z czasem ruiny stały się już tylko atrakcją turystyczną. Ale za to jaką! Co roku przyjeżdżały tu tysiące turystów. Jedni doceniali niesamowity widok jaki rozciągał się z wieży. Inni szukali rycerza bez głowy pędzącego na czarnym rumaku. Jeszcze inni chcieli stanąć w miejscu gdzie niegdyś przechadzali się wielcy tego świata.
I teraz to wszystko ma zniknąć? Z braku pieniędzy, chęci, z niezaradności, z powodu złych przepisów… Żal, po prostu żal.

Następnego dnia na miejscu katastrofy pojawili się robotnicy. Szybko wznieśli wysoki płot broniący dostępu do murów. Na bramie powiesili kłódkę. Wszędzie zawisły tablice: "UWAGA NIEBEZPIECZEŃSTWO – WSTĘP WZBRONIONY".
Od tamtej pory odwiedzałem Górę Zamkową wielokrotnie. To przecież wyjątkowe miejsce. Nawet bez dostępu do ruin średniowiecznego zamku pozostaje jeszcze wspaniały kompleks pałacowy Lenno, mały, zabytkowy kościółek pw. Św. Jadwigi, rezerwat przyrody z cennymi gatunkami roślin... Cała góra jest miejscem z "klimatem". Spacerując po niej człowiek zapomina o codzienności. Traci poczucie czasu. Problemy i troski zastępują marzenia. Z każdą wizytą wypatrywałem czy z zamkiem "coś się dzieje". Jednak nikt nic nie robił. Stał płot, wisiały tabliczki i nic.

Odbudowana ściana Zamku Wleń w październiku 2010 r. (fot. Krzysztof Dral)

Jakież wielkie było moje zdziwienie kiedy w lipcu 2009 roku ujrzałem podjeżdżającą pod zamek ładowarkę. Przy ruinach stał już barak robotników i prowadzone były prace porządkowe. Coś się jednak ruszyło – super!
Dowiedziałem się od robotników, że Gmina Wleń pozyskała z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego dotacje na rewitalizację zamku Wieloetapowy projekt przewidywał uporządkowanie zawaliska, odbudowę ściany, drenaż dziedzińca, stabilizację wieży oraz usunięcie samosiejek i zabezpieczenie pozostałych murów. Jak dobrze pójdzie za trzy, cztery lata Zamek Lenno znowu przywita turystów.
Wraz z pracami typowo budowlanymi prowadzone były prace archeologiczne. Katastrofa z 2006 r. była wyjątkową okazją dla badaczy. Mogą teraz spenetrować całą sekwencję nawarstwień kulturowych. Ze zawaliska wydobyto tysiące fragmentów glinianych naczyń, z których najstarsze sięgają X wieku. Znaleziono cenne z punktu widzenia historii kafle i elementy metalowe, wartościowy, wczesnonowożytny medalik okultystyczny z XVI-XVII wieku, czy fragment belki z muru kurtynowego. Te odkrycia dają pewność, iż w tym miejscu już w X wieku stał gród obronny. Nie ma też wątpliwości, że pierwsze elementy murowane pochodzą z wieku XII. Wszystkie cenne znaleziska będzie można wkrótce oglądać w mającym powstać muzeum.
Jednak prace budowlane nie szły tak planowano. Przyroda ze wszystkich sił starała się zabrać resztki naszego dziedzictwa. Deszczowa jesień, wyjątkowo mroźna zima, znów deszczowa wiosna, a na koniec upalne lato odznaczyły piętno na tempie prac.
Choć z opóźnieniem, dzisiaj możemy powiedzieć: Uff! Drugi etap prac dobiega końca. Ściana została odbudowana, zabezpieczono dziedziniec, dobiegają końca prace porządkowe. Wkrótce robotnicy opuszczą Górę Zamkową.

Warto przyjechać i zobaczyć efekt na własne oczy. Trzeba się spieszyć, ponieważ wiosną znowu wejdą tu robotnicy i teren zostanie ponownie zamknięty. Planowane są dalsze prace, które mają zabezpieczyć ruiny przed działaniem erozji. W pierwszej kolejności rewitalizacji zostanie poddana wieża. Do tego czasu wszyscy turyści i miłośnicy historii mają wyjątkową okazję, by podziwiać stary-nowy zamek w promieniach jesiennego słońca.

Gorąco zapraszam do Wlenia i na Górę Zamkową.

Marek Krzysztof Dral
www.wlen.org.pl

Tagi: · zamek · zabytek · atrakcje turystyczne

Linki: · Izerskie zamki, których nie ma · Nie tylko Gryf i Czocha... · www.wlen.org.pl

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: montaż haków holowniczych drukarki do kodĂłw kreskowych wyposażenie magazynów sprzątanie Wrocław