• start » Książnica Izerska » Górnołużycka odpowiedź na Wiedźmina
Napisany: 2011-12-16
Nie masz pomysłu na podarek dla dziecka pod choinkę? Już masz! "Lauzicer - stek bajd górnołużyckich" to pyszna zabawa dla małych i dużych
"Lauzicer..." to nowe bajki w realiach naszych okolic i stare bajki w nowych opracowaniach. Bohater stworzony przez Grzegorza Żaka, Lauzicer, jest wybitnym specjalistą od stworzeń, w które nikt nie wierzy. Potrafi poradzić sobie z każdym - choćby z potworem z szafy czy nawet z Biedą, w ten, czy inny sposób. Mówią, że jest specjalistą od potworów, ale mówiąc to, nie każdy zdaje sobie sprawę, kto jest potworem. Przyjaźni się z Wodnikiem Trzęsitrzciną i całą czeredą psów i kotów. Nie lubi śmiecenia w lasach, ani krzywdzenia niewinnych. Pewnie go polubicie.
Lauzicer mieszka na Górnych Łużycach, gdzieś w okolicach Zgorzelca i Görlitz, potrafi poradzić sobie w prawie każdej sytuacji i w dodatku lubi pomagać innym.
Nie boi się potworów. Ba! To potwory boją się jego.
Tylko kto jest potworem? Oto jest pytanie.
Chcecie poznać Potwora z Szafy, wodnika Trzęsitrzcinę, nocnego kowala, Czas, Biedę, Trójnogiego psa, konserwatora baniek mydlanych, całą czeredę kotów i nade wszystko Lauzicera?
Przeczytajcie!
Tomik do nabycia w Muzeum Łużyckim i w lokalnych księgarniach. Cena 10 zł, czyli, jakby nie patrzeć, bardzo niewiele.
"Lauzicer - stek bajd górnołużyckich"
(Fragment bajki)
W pewnej szafie w Zgorzelcu żył sobie Potwór.
Szafa, jak czasami bywa, była nawet ładna - stara, drewniana, z drzwiami malowanymi w kolorowe kwiaty. Łużycka na wskroś i trochę wzdłuż. Potwór - jak to potwór - nie był zbyt ładny. Był duży, włochaty i nie mył zębów. Nie umyte zęby, jak to bywa, psuły się i bolały, w związku z czym potwór rzadko się uśmiechał. Jeszcze rzadziej się czesał a już w ogóle nie golił.
Można powiedzieć: normalne sprawy normalnych potworów w normalnej szafie, nie warto się wtrącać. Problem zaczął się wtedy, kiedy do domu, w którym stała szafa wprowadzili się rodzice małego Kuby, oczywiście z Kubą i jego ulubionym przyjacielem rudym kotem Wiewiórem na czele.
Musicie wiedzieć, że Kuba, podobnie jak Potwór z Szafy, niezbyt często mył zęby. Czasami przez kilka dni nawet nie dotykał szczoteczki.
Kuba zwany był przez rodziców Kubą Rozpylaczem, bo uwielbiał dla żartów psikać wodą z butelki po płynie do mycia okien. Bardzo często psikał w nos kota Wiewióra, który na ten sygnał zawsze pędził do przedpokoju i atakował najbliższą sznurówkę z butów taty (bo sznurówki taty były najdłuższe), nie raz i nie dwa rozrywając ją na strzępy.
Była to codzienna ulubiona zabawa Kuby i Wiewióra i Potwór z zazdrością podglądał, jak chłopiec i kot bawią się beztrosko. A musicie wiedzieć, że potwory potrafią być takie ciche i sprytne, że aż niewidzialne, więc nikt z rodziny nie domyślił się, że mieszka z nimi Potwór.
Wiadomo, że Wiewiór z jego kocimi zmysłami natychmiast odkrył istnienie Potwora z Szafy i nawet w geście przyjaźni wyciągnął łapę, aby się z nim przywitać, ale Potwora akurat tak mocno bolały zęby, że nie zwrócił uwagi i nawet nie próbował być miły. Jęknął za to tak przeraźliwie, że Wiewiór zjeżył się jak jeżozwierz przed obiadem i uciekł pod łóżko.
Tak, tak, tuż po wprowadzeniu się Kuby Potwora z Szafy zaczęły mocniej niż zwykle boleć zęby. Bolały go tak strasznie, że aż pojękiwał. Oczywiście pojękiwania potworów są dużo cichsze od pojękiwań ludzkich, ale i tak momentami było go słychać - zwłaszcza nocą, kiedy wszyscy spali.
Tutaj można się przez chwilę zastanowić - czy jeżeli nikt nie słyszy, to coś rzeczywiście słychać, czy też nie? Hm. W każdym razie pewnej nocy Kuba obudził się i usłyszał jęki Potwora.
Kuba był niewątpliwie odważnym chłopcem, ale musicie przyznać, że nocne jęki Potwora z Szafy to nic przyjemnego nawet dla najodważniejszych.
Po prostu nie dają spać.
* * *
- Te jęki po prostu nie dają mi spać - powtarzał Kuba rodzicom.
Wiecie, jacy bywają rodzice. Nie mogli uwierzyć, że z szafy dobywają się jakieś jęki, otwierali szafę na oścież, żeby pokazać Kubie, że tam nikogo nie ma.
Wiecie, jakie są potwory - tak ciche i sprytne, że aż niewidzialne. Nasz znajomy Potwór z Szafy maskował się tak doskonale, że naprawdę wydawało się, że w szafie nikogo nie ma. Dodatkowym ułatwieniem dla niego był fakt, że rodzice Kuby w ogóle nie wierzyli w istnienie potworów. Oczywiście kot Wiewiór widział i wiedział, kto się chowa w szafie ale nawet nie próbował tego nikomu tłumaczyć, bo wiedział, jacy są ludzie.
Jednakże Kuba miał coraz większe kłopoty z zasypianiem, nie pomagały nawet mruczanki na dobranoc w wykonaniu Wiewióra (który sam do siebie miał pretensje, że nie mruczy zbyt ładnie, bo Potwór z Szafy wybija go z rytmu), więc rodzice postanowili wezwać specjalistę do radzenia sobie z takimi przypadkami.
* * *
W okolicy Zgorzelca mieszkał człowiek, na którego mówiono Lauzicer. Był on wybitnym fachowcem w kwestiach stworzeń w które nikt nie wierzył. Mówiono, że chodzi na grzyby z krasnoludkami z Koenigsheim i łowi ryby z olbrzymami z gór Żytawskich, że czasami nocami tańczy z elfami w lesie pod Studniskami albo chodzi w odwiedziny do wodnika Trzęsitrzciny pod Łagów. Mówiono, że ma dziewczynę Rusałkę Halinkę i że lata z Pochwistem w odwiedziny do Liczyrzepy w Karkonoszach (ktoś słyszał, że Liczyrzepa podaje latem świetne pierogi z jagodami i śmietaną). Mówiono, że kiedyś ograł w ping-ponga samego Flinsa ze Stogu Izerskiego koło Świeradowa i że jest spokrewniony z Dziadem Borowym, duchem lasu. Niektórzy podobno słyszeli, że jest synem Mamuny, leśnej boginki i ciotecznym bratem Leśnego Licha i Leśnego Stracha.
Musicie wiedzieć - choć pewnie już to wiecie, że ludzie plotkują. Ale w wielu plotkach jest ziarnko prawdy. Krótko mówiąc Lauzicer był odpowiednią osobą do poradzenia sobie z Potworem z Szafy i to jego poprosili o radę rodzice Kuby.
Nie, żeby nagle uwierzyli w potwory, ale próbowali pomóc synowi. Kłopoty z zasypianiem to bardzo poważna sprawa.
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl