Napisany: 2012-09-30
Widać go z wielu zakątków Górnych Łużyc i południowo-zachodniego Śląska. Widać go z większości szczytów izerskich. Ještĕd - cel 33. wycieczki Rajdu na Raty 2012
Okazuje się, że połączenia kolejowe u naszych sąsiadów pozwalają dotrzeć w miejsca nieco odleglejsze od Jeleniej Góry. Dlatego Wiktor Gumprecht planując kolejną wycieczkę wykorzystał ofertę czeskich kolei i 23 września 2012 roku ruszyliśmy do Liberca. Najpierw dotarliśmy do Szklarskiej Poręby. Mieliśmy przesiąść się na pociąg do Mýtin. Tymczasem w Jakuszycach czekał na nas... autobus zastępujący pociąg na odcinku torów, na którym prowadzono jakieś prace. Ogarnęły nas wątpliwości czy aby na pewno wszyscy się zmieszczą. Było nas bowiem ok. sześćdziesięciu osób. Na szczęście podróżujący z nami rowerzyści wystartowali na swą wycieczkę właśnie z Jakuszyc. Tłok był znośny - ledwie kilka kilometrów do Kořenova. Na tej dużej izerskiej stacji czekał prawdziwy pociąg. Wyszło słonko i robiło się coraz cieplej. Niektórzy by zabić czas szukali na mapie trasy, którą mieliśmy pokonać. Może i by znaleźli... Gdyby mieli odpowiednią mapę... Ale to nie miało większego znaczenia - był przecież z nami Wiktor.
Wysiedliśmy z pociągu w Libercu. Przesiadka do tramwaju "3". Wyjechaliśmy nim wysoko pod górę, do dzielnicy miasta o nazwie Horní Hanychov. Kilkadziesiąt metrów powyżej kolejna stacja kolejowa. Tym razem kolei linowej na Ještĕd. Zbudowana w latach 1932-33, pozwala bez wysiłku pokonać ponad 450 metrów różnicy wysokości. Tym chytrym sposobem w ciągu kilku minut znaleźliśmy się na wysokości 1012 m n.p.m. Wagony są wiekowe. Może czas pomyśleć o wymianie? Drzwi zamykanych na haczyk pilnuje pracownik obsługi. Jadąc na szczyt widzimy jak bardziej zacięci od nas wchodzą pieszo bardzo stromą ścieżką. Patrzyliśmy na nich z góry.
Ale na Ještĕdzie panuje stary zwyczaj, że kto wejdzie pieszo na górę sto razy, obdarowywany jest kuflem ze swym imieniem. Naczynie na złocisty płyn jest przechowywane na miejscu, tak by zdobywca mógł za każdą kolejną wizytą raczyć się piwem z własnego kufla. A na pamiątkę, którą wytrwały turysta może się chwalić znajomym, dostaje stosowny dyplom.
Rekordowe wejścia na Ještĕd są skrupulatnie odnotowywane. Stąd wiemy, że w 1922 roku Rudolf Kauschka wszedł tutaj aż dwanaście razy w ciągu jednego dnia. Lilly Flassak tylko w 1933 roku weszła tu 709 razy. Natomiast bezwzględny rekord należy do Frieda Mandelika, który ogólnie wszedł na szczyt ponad 5000 razy. To dopiero wyczyn! Ale był też Adolf Trenkler, który w 1900 roku wszedł na górę 2000 razy traktując to jako kurację odchudzającą. Wszyscy niekorzystający z kolei linowej nazywani są setkowcami.
Na szczyt można także wjechać autem. Koszt postoju na górskim parkingu wynosi 80 KC. Ilość miejsc jest mocno ograniczona, więc przed startem w górę należy baczyć czy nie świeci się czerwone światło informujące o braku wolnego miejsca.
Na samym wierzchołku góry stoi 93-metrowej wysokości wieża. Pełni kilka funkcji: masztu telekomunikacyjnego i zarazem hotelu z restauracją tarasem widokowym. Architekt Karl Hubáček zaprojektował wieżę tak, że oglądając ją z pewnej odległości nie jesteśmy w stanie dostrzec gdzie kończy się góra a gdzie zaczyna budowla. Realizacja projektu trwała siedem lat. Zakończona w 1973 roku przyniosła autorowi prestiżową nagrodę Perreta przyznawaną przez Międzynarodową Unię Architektów. Wieżę uznano za budowlę stulecia!
Zanim wzniesiono obecny obiekt, na tym samym miejscu znajdował się hotel górski zaprojektowany przez Ernsta Schäfera. Zimą 1963 roku tak "skutecznie" rozmrażano otwartym ogniem wodociąg, że z hotelu pozostała kupka popiołu. (Czytaj również: Wieże widokowe na Ještedzie)
Dużą atrakcją umieszczoną na szczycie jest rzeźba znanego czeskiego artysty Jaroslava Róny. "Mały Marsjanin" przedstawia marsjańskie dziecko, które zgubiwszy się siedzi i płacze.
Największą przyjemność na szczycie Ještĕdu sprawia oglądanie widoków. Są niesamowite: elektrownia i kopalnia w Bogatyni a za nią Landeskrone nad Goerlitz, Karkonosze, Góry Izerskie, Czeski Raj... Leżący zaś poniżej Liberec najpiękniej widać spod znajdującego się tutaj drewnianego krzyża pochylonego zębem czasu.
Zadowolenie z pobytu na szczycie Ještĕdu będzie pełne gdy skosztujemy smacznej zupy gulaszowej, będącej specjalnością w tutejszej restauracji. Na pewno rozgrzeje i doda sił na spacer powrotny do Liberca. Z góry najlepiej zejść szlakiem koloru czerwonego. Po drodze jest kilka miejsc, w których można spożyć kolejny posiłek. Najciekawszym jest znajdująca się przy pętli tramwajowej stylowa restauracja o nazwie "Čerti na Ještĕdu". Jej nazwa związana jest z legendą o trzech złych diabłach wygnanych ze szczytu.
Po zejściu podjechaliśmy tramwajem do Rynku. Obejrzeliśmy wspaniały ratusz zbudowany, jak mówi umieszczona nad wejściem data, w roku 1892. Niezupełnie jest to prawda. Oddanie obiektu do użytkowania odbyło się dopiero na początku roku 1893. Budynek zaprojektowany przez architekta Franza Neumanna zdobył największe uznanie w ogłoszonym konkursie na budowę nowego ratusza. Naszą uwagę zwróciła, umieszczona na szczycie 65-metrowej wieży, metalowa figura rycerza. Ustawiony w 1891 roku dotrwał do 1952 roku. Wówczas ustąpił miejsca, jakże symbolicznej czerwonej gwieździe. Z czasem gwiazdę zamieniono na lwa. Wreszcie rycerz wrócił z muzeum na pierwotne miejsce. (Czytaj również: Kilka słów o Libercu)
Nad portalem wejściowym do "domu rajców" umieszczono relief autorstwa Theodora Friedla. Niestety chroniąca płaskorzeźbę przed gołębiami siatka nie zachęca do szczegółowego studiowania umieszczonych tam figur. Za to warto poświęcić uwagę rzeźbom umieszczonym z tyłu budynku. Lewa symbolizuje produkcję tekstylną w mieście, środkowa przedstawia składanie hołdu przez mieszczan miastu Liberec, na prawej zaś przedstawiono kontakty handlowe Liberca ze światem. Powyżej umieszczono sześć dużych witraży wykonanych w warsztacie Karla Melzera symbolizujących: Naukę, Sztukę, Stan kupiecki, Przemysł, Handel i Administrację miejską.
Wracając do portalu wejściowego zobaczymy balkon, z którego przemawiali cesarz Franciszek Józef I, prezydent Czechosłowacji Edvard Beneš oraz prezydent Rep. Czeskiej Vaclav Havel. Na prawo od głównego wejścia umieszczono pomnik upamiętniający tych, którzy zginęli podczas inwazji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. Nazwiska dziewięciu zabitych wówczas osób umieszczono na gąsienicy czołgowej.
Dla psychicznej równowagi obejrzeliśmy "Szklany zamek" czyli pałac Redernów. Obiekt pierwotnie wyglądał nieco inaczej. Przebudowywany w ciągu wieków, dotknięty pożarem w 1615 roku, obecnie cieszy oko najciekawszą częścią zabudowań - wybudowaną z inicjatywy Katarzyny von Redern kaplicą i skrzydłem Nosticowskim, zaprojektowanym przez Jana Arkana z Žitavy.
Ciekawym dziełem jest pobliski przystanek autobusowy, który wykonał David Čerňy. Na stole kufle piwa, wazon z rośliną mięsożerną oraz spoczywającą na talerzu "głową Konrada". Wokół wbitych w nią widelca i noża chodzą olbrzymie muchy w hełmach na głowie. Robi wrażenie! (Czytaj również: Libereckkie rzeźby i figury)
Liberec słynie z oryginalnych rzeźb i figur; Czy czeska autoironia przyjęłaby się w Polsce? (fot. K. Tęcza)
Po takiej atrakcji nie pozostało nic innego jak poszukać restauracji i zjeść obiad. Zaraz wpadł nam w oko lokal o nazwie "Plzeňka-Duli". Akurat w drzwiach pojawił się kelner. Zapytany czy mają coś smacznego do jedzenia zaprosił do środka. I zanim usiedliśmy, na stołach pojawiły się ciężkie kufle ze znakomitym piwem. Po chwili podano nam pieczoną wieprzowinkę w sosie oraz knedliki ze smażoną kapustą. Trzeba przyznać, że tego nam brakowało. Najedzeni zaczęliśmy rozglądać się po lokalu. Podziwialiśmy zawieszone pod sufitem półki, a na nich dziesiątki starych wag, młynków do kawy oraz żelazek. Mnie zaintrygowała plansza wisząca naprzeciwko mojego stolika. Umieszczono na niej zdjęcia dziewięciu mężczyzn w różnym wieku oraz jakieś daty. Ponieważ nie byłem pewien co do moich podejrzeń - zagadnąłem kelnera. Okazało się, że trafnie sądziłem: panowie na zdjęciach to szefowie tego lokalu na przestrzeni stu lat. Ciekawe, że tylko obecny nie ma wąsów.
W dobrych humorach opuściliśmy restaurację. Z żalem. Niestety pociąg nie zechciałby na nas poczekać. Na dworzec dotarliśmy pieszo, by zobaczyć płynącą przez Liberec Nysę Łużycką.
Podczas całej wycieczki przejazdy pociągami, autobusami, tramwajem, a także wjazd koleją linową na Ještĕd kosztowały nas tylko po 15 złotych na osobę. Wszystko dzięki biletom ZVON.
No i jak on teraz znajdzie mame-Marsjankę? Przecież wszyscy zeszli do miasta ;) by zbudować OBCHODNÍ DŮM JEŠTĚD (fot. K. Tęcza)
Neptun na rynku górskiego Liberca? Związki z Hanzą podkreślało wiele nienadmorskich miast Europy (fot. K. Tęcza)
Tagi: · koleje · atrakcje turystyczne · wieża widokowa
Linki: · Wypad na Frýdlantský výběžek · Szynobusem wokół Gór Izerskich · www.liberec.pl · www.liberec.pl/Czeski_Forest_Gump_g,12,a,73.html · cs.wikipedia.org/wiki/Liberec
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl